Skandynawski heavy metal, odkąd sięgam pamięcią, bardzo mi się podobał, niezależnie od tego, czy mówimy o Persuader, Hammerfall czy Sinergy.
W tym zestawieniu brakuje właśnie Stratovarius, zespołu, który choć z płyt nigdy szczególnie do mnie nie przemawiał, tak na żywo każde spotkanie z fińską formacją było fantastyczne. Dziś w kapeli nie ma już Timo Tolkki’ego, ale muzyka, o dziwo, broni się sama, czego dowodem jest singiel i utwór tytułowy na "Unbreakable".
Numer z nadchodzącego albumu "Nemesis" to utrzymana w średnim tempie, może nieco zbyt cukierkowata kompozycja, ale za to z fenomenalnym głównym tematem i fantastycznym, nowoczesnym i wykraczającym poza zwykłe heavy/power groove. Trochę nie do końca przemawia do mnie wpleciona nieco na siłę elektronika i ten cały patos, ale w ostatecznym rozrachunku, wydaje mi się, że "Unbreakable" będzie jednym z murowanych koncertowych hitów. Szkoda, że naszemu rodakowi, Pawłowi Jaroszewiczowi nie udało się załapać na wakat w Stratovarius, bo mógłby sporo namieszać w sekcji rytmicznej tego zespołu, a tak… Rolf Pilve niczym specjalnym się nie wyróżnia.
Reszta kompozycji tworzących EP to znane i względnie lubiane utwory z płyt otwierających jak i wieńczących pierwszą dekadę nowego millenium. Są to kolejno " Freedom" z albumu "Infinite" (2000), "Why are we here" z "Intermission" (2001) oraz "Falling Star" z "Polaris" (2009) i "The Game Never Ends" z "Elysium". Wszystkie cztery zostały poddane ponownemu masteringowi, co znacząco wpłynęło na jakość najstarszych piosenek w zestawie (więcej basu, lepiej brzmiąca perkusja).
Nie wiem, czy ta EPka trafiła do sprzedaży, ale jeśli tak, to polecam jej zakup wyłącznie zadeklarowanym fanom zespołu. Ot, taki collector item. A singiel jest dostępny do odsłuchu również w sieci, więc kto ciekaw, wie co robić.
Grzegorz "Chain" Pindor