Daleki jestem od określenia Murder Construct grindowym dream teamem, a jednak nie sposób przejść obojętnie wobec faktu, że zespół tworzą znane postaci sceny grindcorowej i nie tylko.
Travis Ryan zdziera gardło w Cattle Decapitation, Leon Del Muerte szarpał struny w Phobii i Exhumed, Kevin Fetus swego czasu czynił to we wspomnianym Cattle Decapitation, Caleb Schneider w Bad Acid Trip, wreszcie Danny Walker bębni na co dzień w znakomitym Intronaut, który nie bez przyczyny jakiś czas temu załapał się na trasę z Toolem.
Różnie to bywa z takimi składami, czasem wychodzi z tego produkt średniej jakości, innym razem muza z krwi i kości. Murder Construct można śmiało zaliczyć do tego drugiego rodzaju. "Results" to jeden z najlepszych krążków grindowych tego roku. Kto słyszał epkę wydaną w 2010 roku nie spodziewał się raczej niczego innego. Relapse wydało na początku roku debiutancki LP Liberteer, teraz Murder Construct dołączają ze swoim premierowym długograjem do projektów, które pod względem jakości wychodzą przed szereg.
Jeśli techniczny death metal porównamy do rozbiórki budynku, przypomina on robotę pod okiem inżyniera, gdzie każdy kolejny ruch jest starannie zaplanowany. W przypadku "Results" robotnicy mówią, co nam będzie ten jajogłowy mówił, użyjmy kuli do wyburzania i zróbmy rozpierdziel. Tak, od początku ekipa z Kalifornii daje słuchaczowi do zrozumienia, że nie zamierza się z nim pieścić.
Ten album to trzydzieści minut brutalnego sonicznego ataku, rwących riffów, szalonych solówek, nawałnicy blastów i urywających głowę prostych ciosów zadawanych przez Danny'ego Walkera, który po zaangażowaniu w Intronaut, Murder Construct musi traktować jako swoisty relaks. Ciężko uwierzyć, że tę muzykę grają ludzie a nie maszyny, niesamowite jaką siłę i energię można uruchomić za pomocą ludzkich rąk. Olbrzymie wrażenie robią te wszystkie szybkie i ultra szybkie partie. Kiedy wydaje się, że to już maksimum, zespół nagle odpala turbodoładowanie i zasuwa jeszcze odrobinę szybciej. Ja tymczasem badam rękami dokoła starając się wyczuć, w którym miejscu w pokoju wylądowała moja głowa. Brutalny, bulgoczący wokal Travisa Ryana pasuje tu jak ulał. To obecnie jeden z bardziej charakterystycznych wokali na scenie grind-deathowej.
Wspomniałem o rozbiórce budynku. Sound płyty niejako wpisuje się w ten klimat. Jest nieco stłumiony, brudny i zapiaszczony, jakby spowity był tumanem kurzu i pyłu dopiero co zawalonej konstrukcji. "Results" brzmi bardzo świeżo, jakby nagrany został na całkowitym spontanie, a jednak mimo niełatwego materiału do odegrania, każdy dźwięk siedzi na swoim miejscu. Ten krążek jest idealny dla fanów Nasum czy szaleńców z Insect Warfare. Była taka reklama telewizyjna mówiąca o napoju i pragnieniu. W zetknięciu z zawartością "Results" ja to Nowy Orlean a "Results" to huragan Katrina.
Sebastian Urbańczyk