Ophthalamia to zespół ze Szwecji, który wbrew panującym tam trendom nie grał klasycznego, podziemnego death metalu.
Nie grał nawet klasycznego blacku, ponieważ grupa Tony’ego Särkki (bardziej znanego pod pseudonimem "It") tworzyła mieszankę klasyczny hard rock’a ze słyszalnymi wpływami wyżej wymienionych gatunków.
"Dominion" to reedycja płyty z 1997 roku, która zawiera zremasterowane wersje starych utworów oraz archiwalne pierwowzory. Wbrew temu, co prezentuje okładka albumu, nie usłyszymy tu typowego black metalu, ponieważ panowie z Sztokholmu dosyć sprawnie łączyli głównie hard rockowe riffy z nutą doom metalu. Czasami gitary ustępują miejsca w aranżacji klawiszom, jak np. w "Elishias Mistresses Gather" czy "Legacy of The True". Kawałki te oparte na tym instrumencie oraz deklamacji It’a, tworzą dosyć mroczny nastrój, idealnie pasujący do muzyki Ophthalamii.
Kanon płyty przełamuje "Final Hour of Joy" zawierający świetny black’n’rollowy riff. Z reguły na "Dominion" jest dosyć motorycznie, powtarzane motywy wbijają się do głowy, jednak po dłuższej chwili mogą być dla słuchacza zbyt nużące. Wydaje się, że gdyby wokalista wziął kilka lekcji śpiewu, to zespół miałby o wiele większe szanse na wybicie się w swoich czasach, bo trzeba przyznać, że ostatni album Ophthalamii nie został dostrzeżony.
Na krążku przeszkadzają dosyć monotonne melodie, które, z początku bardzo chwytliwe, zaczynają po chwili nudzić. "Śpiew" Tony’ego, także nie jest mocną stroną zespołu, chociaż akurat na niego można przymknąć oko, bo to on jest pomysłodawcą większości patentów znajdujących się na płycie. Pomimo tego album broni się całkiem nowoczesnymi dźwiękami jak na tamte lata. Polecam "Dominion" w szczególności tym fanom metalu, którzy są ciekawi jak brzmią jedni z prekursorów mrocznego grania.
Marcin Czostek