The Amazing Spider-Man 2
Gatunek: Klasyczna i filmowa
Kiedy spojrzy się na listę nazwisk współtworzących ścieżkę dźwiękową do drugiej części "Niesamowitego Spider-Mana", przez długi czas chodzi po głowie myśl, że może to jakaś pomyłka, być może zbieżność nazwisk... Nic bardziej mylnego.
Jeden z największych twórców muzyki filmowej, Hans Zimmer, zwarł szeregi z Johnnym Marrem (ex-gitarzystą The Smiths), Michaelem Einzigerem (z grupy Incubus), popularnym raperem Pharrellem Williamsem, twórcą muzyki elektronicznej Junkiem XL'em. W skład The Magnificent Six weszli jeszcze kompozytorzy: Andrew Kawczynzki oraz Steve Mazzaro. Ponadto, czysto gościnnie, na albumie pojawiła się Alicia Keys, Alvin Risk i Matthew Houck (bliżej znany jako Phosphorescent). Plejada artystów co najmniej imponująca, ale znacznie przecież mniej niż reprezentowane przez nich gatunki muzyczne.
Można było się obawiać, czy tak potężny mariaż gatunkowy w ogóle może się udać - tymczasem już po utworze "My Enemy" wszystko jest jasne. Łącząca w sobie symfonie muzyki klasycznej z elektroniką podlaną sosem dubstepowym, wreszcie potężnymi bitami i gitarowymi riffami kompozycja to jeden z jaśniejszych punktów tej iskrzącej się tysiącem kolorów płyty. W "You Need Me" do głosu dochodzą gitary Marra, później z kolei bryluje Einziger, a gdzieś w tle pojawia się Williams. Mniejsza zresztą o nazwiska, gdy muzyka jaką prezentuje soundtrack do "The Amazing Spider-Man 2" jest doprawdy potężna! Z partii lirycznych nagle wyłaniają się silne uderzenia elektronicznych bitów, by poprowadzić nas w stronę motywów przewodnich dla każdej z postaci nowego filmu o człowieku-pająku. Patetyczny, lekko kiczowaty, idealnie pasujący do przekolorowango superbohatera motyw, który wybrzmiewa niczym fanfary na dęciakach, po chwili zamienia się w mroczną, trącącą szaleństwem melodię jego antagonisty, Electro (w dwupłytowej wersji deluxe eksponuje ją kilka, pokaźnej długości utworów).
Fantastycznie, jak idealnie panowie zgrali reprezentowane przez siebie gatunki, tworząc spójną, absolutnie wspaniałą całość. Gitary, elektronika (momentami nawet a la Vangelis), symfonie, wreszcie i rap dopełniają się, uzupełniają, tworząc wysublimowaną w gruncie rzeczy ścieżkę dźwigową, zapadającą w pamięć i oddziałującą na emocje nagłymi wybuchami zajadłej elektroniki bądź pamiętliwych motywów. Nieco gorzej robi się, gdy miniemy ponad czterdzieści minut muzyki filmowej, a wkroczymy na dwudziestopięciominutowy grunt piosenek z filmu. Tu w niezbyt ciekawej piosence pojawia się Alicia Keys, na modłę indie przynudza Phosphorescent, w absolutnie złym guście podśpiewuje Liz, a na koniec zaśpiewają jeszcze zupełnie nijacy The Neighbourhood i Pharrell Williams z typowo popową balladą. Całość wieńczy remix w wydaniu Alvina Riska, raczej ciekawostka, niż autentycznie rzecz wartościowa.
W ostatecznym rozrachunku w wersji podstawowej - będącej przedmiotem powyższych rozważań - słuchacz dostaje ponad czterdzieści minut fantastycznej, niespotykanie wręcz dobrej ścieżki dźwiękowej i niecałe dwa kwadranse składanki niezbyt interesujących piosenek. Warto więc sięgnąć po wersję deluxe muzyki z "Niesamowite Spider-Mana 2", bo dużo więcej jest tam Hansa Zimmera i Niesamowitej Szóstki, którzy stworzyli rzecz intrygującą i świetną w słuchaniu. Reszty mogłoby nie być.
Grzegorz Bryk