Robert Kubiszyn

Before Sunrise

Gatunek: Jazz i fusion

Pozostałe recenzje wykonawcy Robert Kubiszyn
Recenzje
2010-12-07
Robert Kubiszyn - Before Sunrise Robert Kubiszyn - Before Sunrise
Nasza ocena:
8 /10

Robert Kubiszyn - jeden z najbardziej rozpoznawalnych i cenionych basistów w naszym kraju - przez całe lata będący bohaterem drugiego planu (czy to w mainstreemowych, czy to w jazzowych konfiguracjach) wydał właśnie nakładem Proa Records swoją pierwszą solową płytę zatytułowaną "Before Sunrise".

Na albumie tym obok lidera projektu pojawia się całe mnóstwo wspaniałych gości z kręgów zarówno polskiego, jak i światowego jazzu (i nie tylko jazzu). Mamy tu muzycznych znajomych Kubiszyna, z którymi na co dzień współpracuje on w wielu zespołach. Zaśpiewali Anna Maria Jopek i Grzegorz Turnau. Zagrali m.in. Marek Napiórkowski, Henryk Miśkiewicz, Krzysztof Herdzin, Cezary Konrad i "goście ze świata": Gregoire Maret, Mino Cinelu i Tim Miller.

"Before Sunrise" jest płytą zróżnicowaną stylistycznie, lecz bardzo wyrównaną jeśli chodzi o poziom repertuaru. Krążek nie ma słabych punktów i stanowi zgraną, starannie przemyślaną całość. Spotykamy tu jazzowe ballady (Before Sunrise i Możesz Żyć - z Grzegorzem Turnauem) i rasowe, jazzowe kompozycje takie jak Life’s Journey, Last Call czy Nothing More Than Illusion. Mamy również najprawdziwsze fusion w postaci Son Of The Sun z niezwykłą partią harmonijki ustnej Gregoire Maret’a i zaskakującym Markiem Napiórkowskim w odsłonie iście rockowej. W utworach The Dreamcatcher (z Timem Millerem na gitarze) i Event Horizon (psychodeliczny, transowy klimat robi wrażenie!) pobrzmiewają wpływy tzw. world jazz spod znaku Pat Metheny Group. Podobać mogą się także introdukcja i zakończenie albumu - w których główną rolę odgrywa sam Kubiszyn racząc nas najpierw głębokim brzmieniem swojego elektrycznego basu, na zakończenie zaś wprowadzając akustyczny klimat w stylu legendarnego "One Quiet Night". Utwory nagrane na płycie są ambitnymi kompozycjami o ciekawych fakturach. Przemyślane, melancholijne tematy przeplatane są  improwizowanymi partiami zaproszonych muzyków bądź też samego Kubiszyna. Basista z pełną pokorą i rozmyślnie pozostaje jednak nadal w tle. Nie sili się na popisy i nie próbuje udawać muzycznie kogoś, kim nie jest. Ta szczerość w przekazie muzycznym ujęła mnie już za pierwszym przesłuchaniem albumu.

Co jest największą zaletą "Before Sunrise"? Brawurowe, profesjonalne wykonanie? Doskonałe brzmienie? To wszystko jest istotne, ale chyba najważniejszy jest koncept, jaki zaprezentował Robert Kubiszyn na tym krążku. Jego solowy album zawiera bowiem jazz w dość unikalnym wydaniu. Słuchając go miałem niezwykle przyjemne wrażenie, że oto ukazała się w Polsce płyta (kolejna po "Time 52" PiR2, "Wolno" Marka Napiórkowskiego i może jeszcze kilku), która nie próbuje być na siłę amerykańska, ani na siłę brytyjska, ani na siłę jakakolwiek. Jazz na tym krążku jest "polskim jazzem" w jak najlepszym rozumieniu tego słowa - tzn. jazzem europejskim, ze wszystkimi jego tradycjami, potraktowanym przez polskich instrumentalistów z właściwą im ekspresją i feelingiem.

Kubiszyn daje nadzieję na to, że można robić swoją muzykę, nie zapatrując się ślepo w tzw. "świat" a mimo tego od tzw. "światowych standardów" nie odbiegając. Polecam przekonać się na własne uszy.

Michał Milczarek