Bob Haddrell & Dino Coccia

A Shaded Spot

Gatunek: Jazz i fusion

Pozostałe recenzje wykonawcy Bob Haddrell & Dino Coccia
Recenzje
2010-09-21
Bob Haddrell & Dino Coccia - A Shaded Spot Bob Haddrell & Dino Coccia - A Shaded Spot
Nasza ocena:
7 /10

Samotny staruszek siedzący na ławce w cieniu wielkiego drzewa - to nie temat obrazu żadnego mistrza impresjonizmu, lecz okładka albumu "A Shaded Spot". Nawiązanie do muzyki zawartej na płycie jest zasadne, bowiem ta przeznaczona jest raczej dla old-timerów, którym tańce już nie w głowie. Spokojnie! "A Shaded Spot" to bynajmniej nie podkład do ostatniego namaszczenia i nawet najbardziej skorodowana od reumatyzmu noga będzie tupała w rytm zawartych na krążku kawałków.

Inicjatorami prezentowanego wydawnictwa są Bob Haddrell i Dino Coccia, w kolejności pianista i perkusista tria The Barcodes. Trzeci element zespołu, czyli gitarzysta Alan Glen, chyba ma u kolegów status persona non grata, bo został zaproszony do udziału tylko w jednym nagraniu i do tego w roli harmonijkarza. Co ciekawe, na płycie nie zawarto ani jednego dźwięku gitary.

Zagadkowy jest zamysł, który przyświecał separacji muzyków. Z próbek dostępnych w Internecie, prezentujących materiał dźwiękowy zespołu The Barcodes wynika, że założony przez jego dwu przedstawicieli projekt pod względem gatunkowym różni się od macierzystej formacji tylko… brakiem gitary. Stylistyka jest nadal ta sama! Jest nią fuzja jazzu, swingu i bluesa. Ze względu na nieobecność zmierzającej wyraźnie w stronę bluesa gitary, można powiedzieć, że przewagę stanowią dwa pierwsze wymienione przeze mnie gatunki. Na szczęście, te niewytłumaczalne roszady w żaden sposób nie wpływają na odbiór muzyki. Przyjemnie słucha się instrumentalnych, często niebanalnych pasaży rytmicznych, którym w równie wysublimowanym stopniu przygrywa pianino. Najsłabszym elementem zespołu jest wokal. Klawiszowiec Bob Haddrell w tej roli nie do końca się sprawdził. Jego śpiew jest mało wyrazisty, osadzony w jednym rejestrze, na szczęście jednak okraszony interesującą barwą, przez co nie daje powodów do narzekań.

Z pewnością dla seniora z okładki albumu "A Shaded Spot" muzyka zawarta nań stanowiłaby niezłe umilenie jesieni życia. Zwłaszcza, jeśli jego pokryta siwymi włosami głowa pęka na samą myśl o jazgocie elektrycznych gitar. Tych próżno szukać na tej płycie, przeznaczonej raczej dla fanów subtelniejszych dźwięków.

Kuba Chmiel