Squirrels And Butterflies
Gatunek: Jazz i fusion
Na co dzień wykładowca gitary w warszawskiej Akademii Rocka, w czasie wolnym lider Michał Milczarek Trio - pieszczotliwie nazywanego MM3 - gdzie w praktyce prezentuje swe gitarowe umiejętności. Na naszych łamach długogrający debiut Michała Milczarka.
Długogrający, gdyż trio zdążyło zarejestrować w 2012 roku wysoko ocenianą EPkę "The Big Game" i zagrać całkiem dużą trasę koncertową, na którą złożyło się dwadzieścia występów. Gitarzyście na scenie i w studiu towarzyszy kolega z Akademii Rocka, wykładowca perkusji Mateusz Modrzejewski oraz wzięty basista sesyjny Bartosz Łuczkiewicz (współpracował m.in. z Tomaszem Korpantym i Markiem Raduli). Skład zacny, więc można się spodziewać, że koncertowo co najmniej świetny, tym bardziej, że wszyscy panowie deklarują szaleńczą wręcz miłość do improwizacji.
Ducha i przedsmak instrumentalnych wariacji daje debiutancki "Squirrels And Butterflies". Rozpoczynający ten w pełni instrumentalny album utwór "Thuan Has Never Seen Shanghai" to bez wątpienia Pat Metheny ze swych współczesnych dokonań, główny motyw (świetny zresztą) przewija się przez kompozycję z prawdziwą gracją, tworząc przy tym orientalną atmosferę - to zdecydowany numer jeden studyjnych wojaży Milczarka. W połowie kompozycji MM3 pierwszorzędnie się rozpędzając sugeruje, że prócz nowoczesnego jazzu kręci ich przede wszystkim fusion (gdzieś tam wkradają się również elementy bluesa, rocka, a nawet funku) i to właśnie fusion będzie dominować przez resztę albumu. Wystarczy zresztą posłuchać tak rewelacyjnych numerów jak neurotyczny "A Handful of Needles" czy roztaczający wokół siebie psychodeliczny klimat "Mount Brynd", zdobiony dodatkowo delikatną elektroniką. Grupę ciągnie zresztą w kierunku eksperymentów i psychodelii czego wyrazem jest bez wątpienia czteroczęściowy "Gibril Farishta", z czego każda część jest jakby intrem do wynikających z niego utworów.
Ostatecznie "Squirrels And Butterflies" zachwyci przede wszystkim wielbicieli nowoczesnego jazzu, bo oczaruje choćby tytułową kompozycją (świetnie operującą zmianami nastrojów), onirycznym, ale wciąż smakowitym "Sleepless" czy wykwintnym technicznie, ale i nieco zwariowanym "Mosquito", mając w sobie coś z bardzo interesującego muzycznego żarciku. W studyjnym produkcie od MM3 urzeka jednak przede wszystkim organiczność brzmienia, czuć chemię pomiędzy członkami zespołu, ich zrozumienie dla dźwięków, które tworzą. Zresztą gitara Milczarka, jakkolwiek dominuje nad kompozycjami, jest przede wszystkim ich integralną częścią, od czasu do czasu lider daje poszaleć swoim kolegom, chętnie z tych chwil dla siebie korzystających. Tym mocniej się "Squirrels And Butterflies" podoba, im częściej zespół wkracza na wyższy poziom muzycznego wariactwa, nielicho sobie improwizuje, szczególnie gdy sekcja zaczyna dosłownie szaleć, przyspieszać, a Milczarek wraz z nimi racząc słuchacza kolejnymi patentami gitarowymi. Ujmujące jest również brzmienie gitary lidera, przede wszystkim w partiach bardziej lirycznych - delikatne, ciepłe, przywodzące na myśl wspomnianego już Pata Metheny'ego.
Toteż prócz fanów jazzu i fusion jest debiut MM3 przede wszystkim albumem dla gitarzystów, bowiem każdy kto w sposób profesjonalny myśli o swoim instrumencie powinien przynajmniej z zawodowego obowiązku zapoznać się z "Squirrels And Butterflies" i posłuchać co też grają nauczyciele gitary w naszym kraju. "Squirrels And Butterflies" to świetny debiut (choć warto by dołożyć jeszcze z jeden utwór, bo 37 minut to trochę mało) zachęcający do oczekiwania na kolejne dzieła MM3, a przede wszystkim zapraszający na koncerty tria. Ah, no i plus za intrygującą okładkę.
Grzegorz Bryk