Śmiało mogliby zostać zaliczeni do wirtuozerskich zespołów przeznaczonych dla bardzo wybrednego grona słuchaczy. Show biznes oczekuje jednak przebojów, które w reprezentowanych przez Punch Brothers gatunkach nie zdarzają się zbyt często.
Muzycy stworzyli więc oryginalne połączenie na miarę swoich czasów, nazwane progresywnym bluegrassem.
Punch Brothers to dość młoda kapela, której początki sięgają roku 2007. Wtedy też z inicjatywy m.in. Chrisa Thile’a, wirtuoza mandoliny, powstał przebojowy i totalnie nieszablonowy kwintet. Mimo młodego stażu zespół zdążył wydać już trzy płyty, a ostatnia "Who's Feeling Young Now?" ujrzała światło dzienne w lutym bieżącego roku.
Najnowszy album Punch Brothers stanowi w pewien sposób wyobrażenie, jak brzmiałby John Mayer na folkowo. Pewnie trochę przesadziłem, bowiem na ostatnich płytach Mayera przelewa się od landrynkowych utworów, a tymczasem u Punch Brothers oprócz piosenkowego folku usłyszymy też sporo rasowego bluegrassu i country. W takim repertuarze mandolina i skrzypce jako instrumenty przewodnie brzmią może i niecodziennie, choć daleki byłbym od stwierdzenia, że nie pasują. Wszystko dzięki ciekawej aranżacji utworów, a w tej dziedzinie Punch Brothers odnajdują się wyśmienicie. Trzeba przyznać, że fani instrumentalnego wymiatania też znajdą coś dla siebie. Chris Thile, grający karkołomne pasaże na mandolinie w stylu irlandzkiego folku potrafiłby wzbudzić podziw niejednego fana instrumentalnego grania.
"Who's Feeling Young Now?" jest płytą dla zróżnicowanego grona słuchaczy. Jest to w pewien sposób jej wada, bowiem mogłaby być bardziej bezkompromisowa i składać się wyłącznie z folkowych kompozycji, które w wyśmienitym wydaniu można znaleźć w drugiej części albumu. Nie ma co jednak zbytnio narzekać - wszelkie popowo - przebojowe wstawki zwrócone są bardziej w stronę klimatów post-beatlesowskich, niż współczesnych, nieszczęsnych popelin wspomnianego wcześniej Johna Mayera. Ja w każdym razie świetnie się bawiłem w muzycznym świecie Punch Brothers i zachęcam do odwiedzenia go wszystkich otwartych na odważne brzmienia słuchaczy.
Kuba Chmiel