Najtrudniej w muzyce ukazać chyba prawdziwą, dogłębną wrażliwość. Subheim ta sztuka udaje się jak mało której formacji.
Głównym zadaniem oraz celem artysty powinno być poruszanie i pewna gra emocjami jego odbiorców. W pewnym sensie zastanawiające, jak stosunkowo małej liczbie osób pretendujących do tej roli faktycznie się to udaje. W większości grzęzną oni gdzieś pomiędzy lekkim zażenowaniem a - co chyba gorsze - zupełną obojętnością.
Mroczna, choć całe szczęście bez popadania w patos, oprawa graficzna "No Land Called Home" wspaniale koresponduje z muzyką Subheim. Twórczość głównego kreatora dźwięków zawartych na albumie, Kostasa K., ma pewien posmak filmowych soundtracków czy muzyki folkowej. Co jednak najważniejsze, przepełniona jest smutkiem, żalem po utracie bliskiej osoby, samotnością, odrzuceniem, skrajną momentami melancholią i nasączona smakiem samobójstwa. Słuchanie tych dźwięków jest kroczeniem niebezpieczną ścieżką, mogącą doprowadzić do wpadnięcia w niemałego dołka psychicznego. Efekt potęgowany jest tym, że w utwory są dość różnorodne pod względem temp i nastrojów. W ten sposób ich twórcy powodują, że zaproszony do świata "No Land…" słuchacz miota się pomiędzy skrajnymi uczuciami - melancholią a podnoszącą adrenalinę agresją. Dosyć przewrotnie w kontekście wstępu zapytam - czy to cyniczna gra muzyków czy prawdziwie ukazane uczucia…
W kreowaniu atmosfery "No Land…" ogromną rolę odgrywa żałobny wokal Katji, która śpiewa w ponad połowie umieszczonych na płycie utworów. Jej głos - bardzo kreatywnie i różnorodnie prezentowany na całym krążku - świetnie sprawdza się zarówno w delikatniejszym "Dusk", mrocznym "When Time Relives" jak i dynamiczniejszym, napędzanym etnicznymi bębnami, "December". W "The Veil" zaśpiewał jeszcze Timothy Gregory. Jego występ dodał muzyce także dodatkowego kolorytu i, co znamienne, zdominował swoim wokalem ten utwór, co niekoniecznie można powiedzieć o kompozycjach zarejestrowanych z Katją. Interesująco prezentują się także kompozycje czysto instrumentalne w najmniej dosłowny - i przez to może nawet ciekawszy - sposób ukazujący uczucia w nich zawarte.
Subheim nagrało bardzo dojrzały i interesujący album, po raz drugi ukazujący swój duży potencjał. Tylko pamiętajcie - ze względu na charakter tej muzyki - słuchacie na własną odpowiedzialność!
Jacek Walewski