Nie od dziś wiadomo, że granie cudzej muzyki folkowej może sprawić spore problemy. Trudno z autentycznością odtworzyć brzmienia zarezerwowane dla zupełnie innej mentalności, wrażliwości muzycznej, płaszczyzny kulturowej.
Karolina Skrzyńska postanowiła więc sięgnąć po słowiański dorobek i dostosować go do współczesności. Efektem tych eksperymentów jest płyta "W oddali".
Karolina Skrzyńska, z pochodzenia gliwiczanka, jest absolwentką teatrologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Aktualnie jest w trakcie pisania doktoratu i jednocześnie debiutantką na rynku fonograficznym. Za sprawą płyty "W oddali" ma zamiar połączyć tradycję z nowoczesnością, sięgając to folkowych melodii i zespalając je ze współczesnymi brzmieniami. Czy jej się to udało? Wystarczy posłuchać.
Pierwsze, na co się zwraca uwagę podczas odsłuchu, to rozbudowane instrumentarium. Wśród instrumentów można usłyszeć bowiem m.in. santur (perskie cymbały), Oud (lutnia turecka), Dun Dun (wielki ludowy bęben) czy lirę korbową. Trzeba przyznać, że znakomicie podkreślają one charakter utworów, mocno pobudzając wyobraźnię. W zestawieniu ze świetnie wpisującym się w klimat kompozycji głosem Karoliny Skrzyńskiej tworzą mistyczny klimat, opowiadając historie od których trudno się oderwać. Wśród muzyków grających na płycie znaleźli się: Maciej Szczyciński, Robert Siwak, Krzysztof Poliński, Leszek Matecki oraz Royal String Quartet.
Bez cienia wątpliwości "W oddali" jest albumem, którym możemy się pochwalić na zachodzie. W utworach wyraźnie słychać nasz muzyczny rodowód, podany w dość współczesnej aranżacji, która wielu może zaciekawić. Dla większości słuchaczy muzycznym obrazem polskiej wsi zapewne jest przaśny przebój "My Słowianie", ale fani dobrej i ambitnej muzyki znakomicie wiedzą, gdzie bije w tej chwili serce słowiańskich dźwięków. Jego bicie wyraźnie dobiega z płyty "W oddali" i miejmy tylko nadzieję, że cały świat to usłyszy.
Kuba Chmiel