Maryla Rodowicz, a dokładnie wytwórnia Universal powraca z kolejnymi częściami Antologii, będącej zbiorem wszystkich wydawnictw artystki, które ukazały się od 1970 roku do chwili obecnej.
Do tej pory wydanych zostało siedem albumów, teraz przyszła kolej na ósmy i na dodatek dwupłytowy album zatytułowany "Rarytasy cz. III 74-78".
Na początku warto przyjrzeć się tłu historycznemu. W roku 1974 Maryla Rodowicz, zgodnie z decyzją Komitetu Centralnego, wykonała znany przebój "Futbol" na Mistrzostwach Świata w piłce nożnej w Monachium. W tym samym roku rozpoczęła również współpracę z Jackiem Mikułą, który napisał muzykę do wielu utworów,a wśród nich do "Sto koni", "Proszę sądu" i "Serdeczny mój", które znalazły się na "Rarytasach".
Rok 1975 to występ Rodowicz z Czesławem Niemenem na festiwalu w Opolu i wykonanie utworu Jonasza Kofty pt. "Pieśń ocalenia". Muzykę do tej pieśni skomponował Niemen i trzeba przyznać, że Rodowicz odnalazła się w tej niemenowskiej, specyficznej konwencji znakomicie. I jest rarytasem na płycie. Do ciekawych kompozycji należy również "Rajski deser" (skomponowany przez Marka Grechutę i z jego udziałem zaśpiewany), "Wrócą chłopcy z wojny"(duet z Danielem Olbrychskim), "Nasza mama" (muzyka Wojciecha Kordy, słowa Agnieszka Osiecka, wykonanie: Rodowicz, Ada Rusowicz, Wojciech Korda).
Nie trzeba chyba dodawać, że te utwory nadal się bronią po latach. To wszystko znaleźć można na pierwszej płycie. Druga nie obfituje w takie niespodzianki, choć warto odnotować wieńczący album utwór "Laska niebieska" w duecie z Heleną Vondrackovą. Ale także wspomniany już "Futbol", czy wyjątkowe kompozycje z muzyką Jana Ptaszyna Wróblewskiego.
"Rarytasy cz. III 74-78" to zestaw utworów z okresu, w którym skończyły się według mnie echa wczesnego big-beatu z delikatnymi wpływami rocka progresywnego, czy jazz-rocka, co można było usłyszeć na wcześniejszych płytach. To początek bardziej kompromisowych przebojów, ale i tak autorzy "Rarytasów" po raz kolejny stanęli na wysokości zadania i ujęli na dwóch płytach masę trochę zapomnianych, ale jakże ciekawych kompozycji.
Kuba Chmiel