Dragi i elektronika - nasze mózgi podświadomie łączą te dwa środowiska. Nikogo więc nie zdziwi fakt, że soundtrack do remake'u filmu "Pusher" spłodzili bracia Hartnoll, znani jako Orbital.
Film, którego premiera odbyła się w połowie października, to brytyjska odpowiedź na duński oryginał. Obraz z 1996 roku stał się (podobno) w niektórych środowiskach wręcz kultowy, bo i życie na granicy prawa, porachunki mafijne i handel narkotykami to niezwykle nośne tematy. To właściwie dość ciekawe zjawisko - lubimy czytać o takich sprawach, kręcą nas tego typu filmy, ale sami unikamy środowisk mogących nas wkręcić w podobne akcje. Może jakiś socjolog zechce to zbadać?
Okej, sprawy społeczne zostawmy specjalistom, a sami pochylmy się nad ścieżką dźwiękową do "Pushera". Na wstępie muszę Wam dać znać, iż obraz nie zbiera zbyt wielu pochlebnych recenzji, ale spektakularną klapą z pewnością też nie jest. A co z soundtrackiem? Jak już pisałem, o jego stworzenie zostali poproszeni legendarni brytyjscy elektronicy Orbital, nurzający się w dźwiękach ambientowego techno, ale nie stroniący od rave'u. Duet gościł w tym roku na Open'erze, więc rodzimi festiwalowicze mogli odświeżyć sobie ich twórczość (początki działalności kapeli sięga końca lat 80). Panowie mają doświadczenie w pisaniu soundtracków ("Krwawa jazda" z 2003), a po powrocie do gry w 2009, wydali jeden duży album "Wonky" (2012). Uffff, koniec suchych faktów.
W moje łapy trafiła mała płytka, pięć utworów - trzynaście minut, która ma zachęcić do kupienia dużego albumu z pełnym sountrackiem. Ujmę to tak - zaproponowane kawałki wchodzą przyjemnie i bezboleśnie, niemniej na zakup pełnego materiału się nie szarpnę. Dlaczego? Bo i owszem, to porcja muzyki podanej z nerwem, wigorem, emocjonalnym balansem, elektronicznym mrokiem, ale nie ma w niej absolutnie nic oryginalnego. Weźmy takie "Driving and Clubbing" - to, zgodnie z tytułem, klubowy rave z rapowanymi przez kobitkę wokalami. Rządzi tu pulsujący bit i ściana basu. Na przeciwległym biegunie leży "Chase" - tu mamy do czynienia z rozpływającym się ambientowym pejzażem, instrumentalną mgłą, wśród której łatwo zgubić rozum.
Krótko mówiąc - zapowiedź soundtracku do filmu "Pusher" fajnie pobrzęczała w tle, ale nie skłoniła mnie ani do zapoznania z całością, ani tym bardziej do pójścia na film.
Jurek Gibadło