"Ilu jeszcze takich Jędrzejów Kubiaków chodzi po polskiej ziemi?" - takie pytanie pojawiło się na pewnym bluesowym forum chwilę po ukazaniu się notki promocyjnej od wydawcy płyty "Shortsighted".
Nierzadko podobne przemyślenia mają fani muzyki archaicznej, którym zdarza się poznać artystę terminującego od dawna w środowisku muzycznym, choć nie należącego do pierwszej ligi popularności. Najnowsza płyta Jędrzeja Kubiaka ze względu na stylistykę pozwoli mu zapewne na rozpoznawalność jedynie w swojej niszy i to na dodatek bardzo wąskiej. Trudno bowiem sobie wyobrazić węższe grono odbiorców od fanów instrumentalnej muzyki na gitarze rezofonicznej w technice fingerstyle.
Miłośnicy gitary rezofonicznej akurat znają doskonale Jędrzeja Kubiaka. Dał się on poznać nie tylko jako wielki pasjonat i znawca tych instrumentów, lecz także jako wykładowca oraz lutnik. Jego aktywność sceniczna i fonograficzna nie jest równie imponująca, stąd też jego widoczna absencja w ankietach bluesowych. Niewykluczone, że za sprawą "Shortsighted" to się zmieni.
Album "Shortsighted" to 12 utworów ujętych zaledwie w 32 minutach. Nie ma co się jednak dziwić, bowiem w tym gatunku jest to optymalna długość płyty, ze względu na krótkie kompozycje. Mówiąc "gatunek" mam na myśli fingerstyle, bo jeżeli chodzi o gatunki muzyczne, to na płycie jest ich niecodzienne wręcz zróżnicowanie. Jędrzej Kubiak, używając swojego dobro, sięgnął po blues, country, brytyjski folk, jazz, new acoustic, new age, a nawet muzykę barokową. Tak duża różnorodność stylistyczna w zestawieniu z nienaganną techniką gry i znakomitą jakością nagrań stanowią największe atuty albumu. Mimo to jednak momentami ma się wrażenia słabnącej dynamiki i mało urozmaiconej linii melodycznej utworów.
"Shortsighted" to krążek nagrany w jednym z najbardziej niszowych gatunków, szczególnie jeżeli chodzi o wartościowy dorobek fonograficzny. Za podołanie takiemu wyzwaniu Jędrzej Kubiak zasługuje z pewnością na duże uznanie. Po przesłuchaniu całości pozostaje drobny niedosyt, ale trzeba mieć jednocześnie świadomość znikomej ilości podobnych wydawnictw na rodzimym rynku.
Kuba Chmiel