Werbińska & Pawlina

Harmony

Gatunek: Blues i soul

Pozostałe recenzje wykonawcy Werbińska & Pawlina
Recenzje
2011-08-24
Werbińska & Pawlina - Harmony Werbińska & Pawlina - Harmony
Nasza ocena:
10 /10

Muzyczne drogi Małgorzaty Werbińskiej i Błażeja Pawliny skrzyżowały się w sopockim klubie Daily Blues. To tam, podczas jam sessions, zrodził się pomysł na wspólnie granie. Było to dobrych kilka lat temu; od tego czasu duet zagrał sporo koncertów w kraju i za granicą, zdobywając grono wiernych słuchaczy. Teraz przyszedł czas na debiut płytowy.

Tytuł wydawnictwa trafnie oddaje moje odczucia po wielokrotnym odsłuchu płyty. Wszystko jest tu w wielkiej i pięknej harmonii - głos Małgosi, gitary Błażeja, kompozycje, produkcja. Na repertuar albumu składa się tylko jeden standard ("Summertime") oraz dziesięć autorskich kompozycji Pawliny, z tekstami Werbińskiej (z jednym małym wyjątkiem). Już za sam ten fakt mają u mnie duży plus. Niezwykle cenię sobie wykonawców, którzy opierają się głównie na własnej twórczości. A jeśli dodać do tego, że kompozycje są bardzo udane, radość jest tym większa.

W zasadzie, można by spokojnie napisać, że krążek wypełnia 12 utworów, bowiem ostatni, "Lullaby", da się podzielić na dwa krótsze. Linię podziału wyznacza solówka świerszczy (to nie pomyłka, chodzi o owady). Po trwającym ponad minutę popisie tychże, Błażej gra fantastyczną miniaturkę gitarową (dając przy okazji popis swych nieprzeciętnych umiejętności), która sama mogłaby stanowić oddzielną pozycję.

Kompozycje Pawliny utrzymane są w bardzo różnej stylistyce. "Thankful" to niezwykle żywiołowy gospel, "Music" to utwór o bardzo przebojowej linii melodycznej, który w bogatszej, elektrycznej aranżacji mógłby zagrać zespół rockowy (początek bardzo kojarzy mi się z Queen). Z kolei "Holdin On The Wind" to wielce stylowy i korzenny blues. Reszta to spokojne, balladowe, ciepłe i pastelowe dźwięki, czasem zawierające elementy jazzu, folku, flamenco lub soulu. Niezależnie od gatunku, w którym się poruszają, można w ich muzyce odnaleźć mnóstwo energii, fantastycznego klimatu, radości, ciepła, a czasem i nostalgii. Muzyczna rozpiętość zainteresowań duetu jest szeroka, a przy tym muzycy pokazują, że mają niezwykły dar i umiejętność właściwego odnajdywania się w stylistyce danego gatunku.


Krótko mówiąc, czego by się nie tknęli, pięknie im to wychodzi. Bardzo bym się ucieszył,  gdyby para ta zarejestrowała czteropak, a może i pięciopak, zawierający płyty utrzymane w jednorodnych stylistykach. I tak, jedna z bluesami w rodzaju "Holdin On The Wind", druga gospel, jak "Thankful", trzecia jazzująca i z rozbudowanym instrumentarium, jak w "Tomorrow I'll Be Better", etc. Podobny patent zastosował kiedyś Chris Rea i w pudełku opatrzonym tytułem "Blue Guitars Earbook" umieścił aż jedenaście krążków, każdy prezentujący inny gatunek bluesa.

Od strony wykonawczej płyta jest niezwykle minimalistyczna. Dominują wokale i gitary. Najbardziej urozmaicony pod względem instrumentalnym jest "Tomorrow I'll Be Better". Dodatkowo słychać tam i gitarę basową, i instrumenty perkusyjne. Duety wokal-gitara dość często bywają ‘rytmicznie’ niemrawe. Przy tak minimalistycznym instrumentarium nie jest łatwo zapewnić właściwą rytmiczną podbudowę. Tu niekiedy stosowane jest wyraźne wspomaganie (instrumenty perkusyjne w "Tomorrow I'll Be Better" , klaskanie i tamburyn w "Thankful"), ale najczęściej sam Błażej, grając na gitarach, musi się o ten element zatroszczyć. I pod tym względem jest bardzo dobrze.  

Jestem pod wielkim wrażeniem głosu Małgosi Werbińskiej. To wokal niezwykle ciepły, kobiecy, pełen zmysłowości i czaru. W jej śpiewie słychać wiele muzycznych kolorów:  blues, gospel, folk, elementy jazzu, flamenco. Mógłbym słuchać jej bez końca. Przeważnie śpiewa spokojnie, z uczuciem, ale słychać też, choćby w "Thankful" lub "Holdin On The Wind", że ma warunki do bardziej dynamicznego i drapieżnego rodzaju wokalistyki. Jest po prostu fantastyczna! Świetnie słucha się także Błażeja, grającego na gitarach. Piszę o tym instrumencie w liczbie mnogiej, bowiem na płycie możemy usłyszeć zarówno gitarę akustyczną, barytonową (choćby w "Summertime"), elektryczną, jak i rezofoniczną. Dogrywane partie różnych gitar wzbogacają brzmienie całości ("You Got To Be Good").  Niezwykle klarowna i czytelna produkcja pozwala cieszyć uszy tymi prostymi, czystymi i prawdziwymi dźwiękami.


Zdaję sobie sprawę, że wielu potencjalnych słuchaczy informacja o tym, że jest to akustyczny duet wokalno-gitarowy, wywodzący się ze środowiska bluesowego, może skutecznie zniechęcić do sięgnięcia po płytę. Gdyby ktoś rzeczywiście kierował się takimi przesłankami,  popełniłby wielki błąd. Album jest bowiem pełen cudownych, bardzo uniwersalnych dźwięków i dlatego z czystym sumieniem polecam ją każdemu, kto ma głowę otwartą na dobrą MUZYKĘ. Akustyczne granie bezlitośnie odsłania wszelkie niedoskonałości i braki wykonawcy. Nie można "ukryć" się za efektami, komputerami, przesterami i innymi podobnymi technologicznymi sztuczkami. Ten duet akustyczną próbę przeszedł z wynikiem celującym.

W zasadzie nie znajduję nic, do czego mógłbym się przyczepić, czy skrytykować. Nie ma tu  niczego, co by mi się nie podobało. Z przyjemnością wystawiam więc najwyższą notę.

Robert Trusiak