Kevin Selfe and The Tornadoes

Playing The Game

Gatunek: Blues i soul

Pozostałe recenzje wykonawcy Kevin Selfe and The Tornadoes
Recenzje
2011-05-31
Kevin Selfe and The Tornadoes - Playing The Game Kevin Selfe and The Tornadoes - Playing The Game
Nasza ocena:
6 /10

Bluesa albo się czuje albo nie - tak głosi ludowe porzekadło. Na fali jego popularności, ludowi przedstawiciele bluesa wiedli spokojne życie farmerów, traktorzystów, czy kolejarzy, po czym, będąc już czasem w poważnym wieku, przeistaczali się w klasyków gatunku.

Wykorzystał to Kevin Selfe, student meteorologii, który, zakochany po uszy w muzyce bluesowej postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Nie zrażając się faktem, że współcześnie większość znanych gitarzystów ma kontakt z instrumentem od najmłodszych lat, Kevin Selfe dopiero jako dwudziestoparolatek sięgnął po gitarę i rozpoczął żmudne ćwiczenia. Zaprocentowało to szybko bardzo dobrymi efektami, dzięki czemu Kevin Selfe zdecydował się na karierę zawodowego muzyka-bluesmana, na początku jako członek zespołu Fat Daddy Band, a później jako lider The Tornadoes.  Ostatnim albumem w dyskografii The Tornadoes jest płyta "Playing The Game", wydana przez wytwórnię Blue Skunk Music.

Z pozoru wszystko wydaje się bardzo autentyczne. Kapela sprawia wrażenie dookreślonej i próby dopasowania jej do stylistyki West Coast Blues wydają się zasadne. Podobnie, jak większość kapel z zachodniego wybrzeża USA, The Tornadoes również brzmią lekko i tanecznie. Klasyczny zestaw instrumentalny: gitara, harmonijka, bas i perkusja, jest tu na wysokim poziomie. Kawałki osadzone są bardzo miękko w time’ie, w każdym momencie czuć świeżość pozbawioną wrażenia toporności. Kevin Selfe świetnie sprawdza się jako instrumentalista. Technikę ma zadowalającą, ale największe brawa należą mu się za barwę i sposób frazowania. Wielu gitarzystów, świetnych technicznie i z dużo dłuższym stażem, brzmi mniej interesująco aniżeli Kevin Selfe. Problem jest jednak z jego wokalem. Trudno aż uwierzyć, że tak kiepski wokal przynależy do tak wyśmienitej kapeli. Rzutuje to niestety na całą muzykę, która z definicji, i pod względem warstwy harmonicznej, powinna stanowić uzupełnienie mocnego wokalu. Zasady zasadami, a tymczasem Kevin Selfe bez skrępowania pieje niczym kogut, burząc jednocześnie nawet najpiękniejszą partię instrumentalną zawartą na albumie.

"Playing The Game" to bardzo dobra płyta pod względem instrumentalnym. Śmiało można by ją polecić wszystkim miłośnikom klasycznego bluesa, gdyby nie kiepskie przyśpiewy, rodem z kapeli garażowej. Jeśli jednak ktoś nie zwróci szczególnej uwagi na ten ostatni aspekt, z pewnością trafi do grona fanów Kevina Selfe oraz The Tornadoes.

Kuba Chmiel