Mr. Keith Little

Take It Off And Get Loose With It

Gatunek: Blues i soul

Pozostałe recenzje wykonawcy Mr. Keith Little
Recenzje
2011-05-02
Mr. Keith Little - Take It Off And Get Loose With It Mr. Keith Little - Take It Off And Get Loose With It
Nasza ocena:
8 /10

W swym rodzinnym mieście, Cincinnati, nazywany jest “King of the Blues". Nie sądzę, by w Polsce nazwisko to znane było szerszej publiczności. Keith Little niezwykle napracował się przy nagrywaniu tej płyty. Główny wokal, chórki, gitara basowa, a czasem nawet i gitara rytmiczna oraz 12 kompozycji to wszystko jego dzieło.

Keith Little ma mocny, niski głos predystynujący do łamiących kobiece serca melodeklamacji w stylu Barry'ego White’a, z czego zresztą niekiedy korzysta. W wysokich rejestrach jego wokal przypomina Toma Jonesa.

Nie ma to jak dobrze zacząć płytę. "Stand My Ground" to mocny, soulowy w charakterze utwór, z ognistą sekcją dętą i świetną solówką gitarzysty Marcosa Sastre. Kolejny, czyli "Cooper Tops" to wolny blues podany w urokliwej, mocno staromodnej aranżacji. Oldscholowo brzmiące instrumentarium (kontrabas, perkusista grający miotełkami, akustyczna gitara), leniwie snująca się melodia, dużo przestrzeni - to zdecydowanie mój ulubiony utwór z płyty. Soulowy, nie pozwalający usiedzieć na miejscu, "Get Loose With It" tym razem z towarzyszeniem sekcji dętej i chórku męskiego, który zresztą wykonuje również Keith Little. No cóż, współczesna technika pozwala na takie rzeczy. Kolejna zmiana tempa - spokojny blues "Wheelin’ & Dealin". W "Get On Yor Job" ponownie zwraca uwagę świetna gra na gitarze Marcosa Sastre. W następnym kawałku, wolnym bluesie "Show Me Sign" znów on w roli głównej. Świetnie prezentuje się "It’s All About You" z ognistymi dęciakami i prawie rockowymi gitarowymi riffami. Całości dopełnia męski chórek w stylu Blind Boys Off Alabama i Cheryl Renee Little (prywatnie żona głównego bohatera) na wokalu, no i oczywiście Marcos Sastre, który nie daje o sobie zapomnieć. Panią Little możemy dodatkowo usłyszeć w kilku innych utworach - grającą na fortepianie i na organach. Aby rodzinny wątek zakończyć, wypada wspomnieć o bratanku James Clay grającym na perkusji. Na uwagę zasługują również utwory: "I’ve Had My Fun" (rhythm’n’blues w starym stylu), gitarowy  "You Can’t Ride" oraz  fajnie bujający "New Shoes". W rockowym "Mr. Knocha" można posłuchać, jak Keith Little swym niskim głosem melodeklamuje tekst w stylu Barry’ego White’a. Na zakończenie jedyny utwór na płycie nie będący kompozycją Keitha Little, czyli niezwykle spokojny i nastrojowy "Rainy Night In Georgia" autorstwa Tony Joe White’a.


Dynamiczne otwarcie i spokojne zamknięcie, a pomiędzy cała masa ciekawej i niezwykle urozmaiconej muzyki. Zdecydowanie, na wyróżnienie zasługuje gitarzysta Marcos Sastre. Pojawia się w prawie każdym utworze i zawsze jego gra zostaje na długo w pamięci. Przeważnie są to mocne i soczyste solówki, ale zdarzają mu się też partie spokojniejsze, w tym i akustyczne. Warto zapamiętać to nazwisko. Podsumowując, 52 minuty fantastycznego, niezwykle urozmaiconego stylistycznie grania.

Robert Trusiak