Wśród bluesfanów, i to zarówno słuchaczy, muzyków, jak i dziennikarzy, toczy się dyskusja na temat przyszłości gatunku. Ramy debaty wytyczają dwa skrajne poglądy. Według jednych, tzw. tradycjonalistów, blues powinien pozostać takim, jakim jest.
Należy w związku z tym jak najwierniej trzymać się kanonu wyznaczonego niegdyś przez czarnych mistrzów gatunku. Wszelkie "nowości" mogą spowodować bowiem tylko to, że blues zatraci swój pierwotny, etniczny charakter. Drudzy twierdzą z kolei, że blues powinien być otwarty na wszelkie nowe trendy, w przeciwnym bowiem razie grozi mu skansen i śmierć artystyczna, jaka stała się udziałem choćby jazzu tradycyjnego. Na szczęście, muzycy głoszący jedną i drugą teorię tworzą swoją muzykę, a my, słuchacze, mamy możliwość wyboru.
Nakładem wytwórni Black And Tan Records ukazał się krążek zatytułowany "Blues + beat", który bez dwu zdań jest ciekawym głosem w tej dyskusji. Producent, ukrywający się pod pseudonimem Mix&dorp, wziął na warsztat klasyczne bluesy i dokonał daleko idącego przetworzenia. Wykorzystane zostały nagrania twórców związanych z wytwórnią, takich jak Boo Boo Davies, Big George Jackson, Billy Jones, Harrison Kennedy i Roscoe Chenier. Tak naprawdę, blues posłużył tu jako tworzywo do zrobienia czegoś zupełnie nowego. W nagraniach dominuje mocny elektroniczny bit, który stanowi podłoże do prezentacji bluesowych fraz.
Takie podejście do tworzenia współczesnej muzyki elektronicznej nie jest niczym specjalnie nowym. Producenci czy DJe często sięgają po najróżniejsze gatunki muzyczne, traktując je jako "klocki", z których tworzą własne mixy. W przeszłości tego rodzaju działaniom poddawano choćby utwory muzyki poważnej, Elvisa Presleya, czy nawet Mieczysława Fogga. W przypadku wydawnictwa "Blues + beat" mamy nieco inną sytuację, bowiem producentem muzycznym, odpowiedzialnym za to, co słyszymy na płycie, jest muzyk stale współpracujący z Boo Boo Daviesem Jan Mittendorp, przy okazji także szef wytwórni Black & Tan. Producent-bluesman z pewnością podszedł do tworzonych mixów inaczej niż uczyniłby to ktokolwiek inny, niezwiązany z tą muzyką. Oryginalne nagrania, wybrane przez Mix&dorp, to przeważnie boogie, rzadziej funk czy reggae o mocnym, transowym rytmie. Ten rytmiczny (transowy) charakter pozostał. Najciekawiej prezentują się utwory "Who Stole The Booty", "Keep On Lovin Me Baby", funkujący "Ain’t Good Lookin’" czy dubowy "Revolution Bluez".
Album jest propozycją przede wszystkim dla słuchaczy o głowie otwartej na nowe brzmienia. Na pewno nie każdy miłośnik bluesa zaakceptuje efekt końcowy dzieła Mix&dorp. Wielu będzie być może oburzonych i zakończy odsłuch płyty po kilku minutach. "Blues + beat" to ciekawy głos w dyskusji na temat przyszłości bluesa, a przy tym dobry przykład na wcielanie w życie motta, wytłoczonego na okładce: "Keeping living music alive". Jeśli o mnie chodzi, nie chciałbym, by blues podążał w kierunku zaproponowanym przez Mix&dorp.
Robert Trusiak