Back In Mississippi Live At The 930 Blues Cafe
Gatunek: Blues i soul
To brzmi niemal jak etos prawdziwego bluesmana. Uzdolniony muzyk, pochodzący z bardzo licznej rodziny (28 dzieci!), wychowany na farmie, gdzie od najmłodszych lat musiał ciężko pracować. Jako ośmiolatek wstąpił do chóru, w wieku lat piętnastu wyjechał z matką na Florydę, a tam łączył naukę w szkole z występami w roli dj’a w radiu.
Nie jest to jednak biografia B.B. Kinga, ani żadnego innego bluesmana, który zaczynał karierę w połowie ubiegłego stulecia. Streściłem fragment życiorysu współczesnego wokalisty, harmonijkarza i gitarzysty w jednej osobie, czyli Grady’ego Championa.
Grady Champion, prócz skopiowania kart życia swoich protoplastów, powielił również ich drogę wchodzenia na szczyt. A zatem, podobnie jak oni, tak też Champion wykorzystał to, co najlepsze w dorobku twórców gatunku zwanego bluesem i bez silenia się na marne kopiowanie, obrał własną ścieżkę. Wiedzie ona przez autorskie kompozycje, stanowiące lwią cześć najnowszego, czwartego już albumu w dorobku artysty.
“Back in Mississippi Live at the 930 Blues Café", jak łatwo się domyślić, jest koncertówką. Rozpoczyna się krótką inwokacją słowną w wykonaniu Eddiego Cottona Jr., gitarzysty występującego gościnnie na płycie. Po chwili zespół inauguruje koncert dwoma brawurowo wykonanymi coverami utworów Jimmiego Reeda i Williego Dixona, przechodząc zgrabnie do autorskich kawałków Grady’ego Championa. Ich stylistyka stanowi idealną przeciwwagę dla bluesowych standardów, jest osadzona w klimatach rhythm&bluesa, trochę spod znaku współczesnych dokonań Joe Louisa Walkera. W tym środowisku najlepiej odnajduje się Grady Champion wokalnie, momentami niedomagając za to w konwencjach bluesowych, choć taka ocena może wynikać ze specyficznej, ostrej i brudnej barwy wokalu. Mniejsze kontrowersje budzi harmonijka, która trafia idealnie w punkt, nie dominując na płycie.
Bohaterem tego przedstawienia jest bez wątpienia także Eddie Cotton Jr. Ten wyborny gitarzysta lśni niczym diament w każdej kompozycji, starannie dobierając dźwięki do nastroju.
Rok 2010 w życiorysie Grady’ego Championa śmiało można zaliczyć do udanych. Zwycięstwo w międzynarodowym plebiscycie International Blues Challenge i wyśmienity debiut w wytwórni Earwig, powinny kierować oczy całego świata w stronę tej jasno wschodzącej gwiazdy sceny bluesowej. Pozostaje tylko oczekiwać kolejnych sukcesów tego świetnie zapowiadającego się muzyka.
Kuba Chmiel