Joss Stone

Project Mama Earth

Gatunek: Blues i soul

Pozostałe recenzje wykonawcy Joss Stone
Recenzje
Grzegorz Bryk
2017-11-22
Joss Stone - Project Mama Earth Joss Stone - Project Mama Earth
Nasza ocena:
7 /10

Nieprzerwanie zjawiskowa Joss Stone czarująca osobowością, wyglądem i przede wszystkim wokalem, postanowiła przenieść swoje soulowe serce do dzikiej Afryki.

To była chyba kwestia czasu, kiedy taki pomysł przyjdzie wokalistce do głowy. Stone jest działaczką społeczną, zadeklarowaną wegetarianką, angażuje się w akcje charytatywne. W takim przypadku obranie kursu na Afrykę zdaje się być zupełnie naturalne - wcześniej podobny szlak pokonało przecież wielu artystów. Prócz Stone inicjatorem pomysłu "Project Mama Earth" był jej wieloletni współpracownik, Jonathan Shorten - producent kilku poprzednich krążków Joss, w tym "Colour Me Free!", "Mind Body & Soul" i "Water for Your Soul". Do przedsięwzięcia zaproszono kameruńskiego instrumentalistę Étienne M’Bappé, perkusistę Jonathana Josepha oraz gitarzystę Nitrina Sawhneya, mogącego poszczycić się współpracą ze Stingiem i Paulem McCartneyem.

Rzeczona Afryka pojawia się przede wszystkim w minutowych, instrumentalnych miniaturkach "Interlude" opatrzonych cyferkami od 1 do 5 i poprzedzającymi kolejne utwory. Właśnie w nich można się doszukiwać rdzennych dźwięków Afryki. Pozostała część materiału to inspirowany afrykańskimi rytmami soul i R&B dodatkowo kolorowany wybuchami dęciaków i przeróżny instrumentów dalekich od kultury europejskiej. W przeciwieństwie do operującego podobnymi klimatami i stylistyką albumu "My Fairy Tales" nigeryjskiej wokalistki Nneki, w muzyce Joss Stone jest więcej życia, przebojowości, tańca i przede wszystkim wokalnej ekspresji fantastycznie sobie folgującej Joss.

"Project Mama Earth" to w istocie sześć piosenek, niewiele ponad 30 minut, z czego najlepsze wrażenie robią pełen życia "Mama Earth", rewelacyjnie zaśpiewany "Entanglement" i bodaj najpiękniejszy na płycie, mocno angażujący emocjonalnie, zadumany "Breathe" - właśnie głównie dla tego ostatniego warto sięgnąć po to wydawnictwo. Bo że warto dla samego wokalu Joss Stone, to już chyba mówić nie trzeba.