Genialny kanadyjski gitarzysta Jeff Healey zmarł na raka płuc w szpitalu w Toronto miesiąc przed oficjalnym pojawieniem się na rynku płyty "Mess Of Blues". Podczas kariery nagrał dziesięć płyt z muzyką z kręgu bluesa, rocka i jazzu.
Jego geniusz objawił się w wieku 3 lat, kiedy to grał już pierwsze dźwięki na gitarze. Pomimo utraty wzroku we wczesnym dzieciństwie z powodzeniem kontynuował naukę gry, a później karierę muzyczną. Healey grał na gitarze w absolutnie unikalny sposób, trzymając ją płasko na kolanach. Artysta współpracował m.in. ze Steviem Rayem Vaughanem, zagrał również gościnnie na płycie Iana Gillana, został też laureatem wielu nagród i wyróżnień, w tym dwóch Grammy Award.
Najnowsza, a zarazem niestety ostatnia płyta tego w każdym calu wyjątkowego muzyka, utrzymana jest stylistycznie w klimatach blues-rockowych z domieszką country, modern electric bluesa i funky. Znajduje się na niej dziesięć utworów - w większości są to melodyjne bluesy w klasycznych aranżacjach, oparte na instrumentarium składającym się z gitary, basu, perkusji i organów Hammonda. W nagraniach artysta wykorzystał głównie brzmienia gitary elektrycznej, niekiedy jednak pojawia się ciekawie zaaranżowany akustyk. Na płycie zamieszczone są cztery piosenki wykonane na żywo, z których dwie pochodzą z koncertu w Londynie, a pozostałe dwie z występu w klubie Jeff Healey’s Roadhouse.
W realizacji "Mess Of Blues" wzięli udział muzycy, z którymi Healey koncertował w Toronto: gitarzysta Dan Noordermeer, basista Alec Fraser, perkusista Al Webster oraz klawiszowiec Dave Murphy.
Michał Pakulski