Hot Tamales Trio
Gatunek: Blues i soul
Już dawno żadna płyta mnie aż tak nie sfrustrowała. Słucham pierwszego kawałka. Potem znowu. I znowu. Ok. jedziemy dalej. Drugi. Powrót do pierwszego. Drugi kilkakrotnie. I tak dalej i tak dalej.
Kilkanaście razy. Naprawdę w natłoku dobrej muzyki rzadko trafia mi się krążek, do którego wracam z takim uporem, i który przede wszystkim się nie nudzi. I tutaj zagwozdka, co w nim takiego wyjątkowego? Zespołów akustycznych, które grają bluesa jest w bród, posiadających podobne instrumentarium tak samo. Charakterystycznych kobiecych wokali też na scenie się kilka znajdzie. Więc co? Chodzi tu o szczerą radość grania i czyste piękno dźwięków wydobywających się z głośników. Słychać, że muzycy są zgrani i cieszy ich wspólne granie.
Zawartość albumu to autorskie utwory zespołu (za wyjątkiem "Dream Within A Dream"), utrzymane w stonowanej, refleksyjnej konwencji. Nie znajdziemy tu typowych dwunastek, trio nie ograniczyło się w taki sposób. Muzyka, którą prezentuje wykorzystuje bluesa tylko jako podstawę, która jest punktem wyjścia do podróży w inne, mniej wyeksploatowane rejony.
A teraz kilka słów na temat bohaterów tego krążka.
Eliza Sicińska to jedna z najbardziej interesujących wokalistek "młodej" polskiej sceny bluesowej. Obdarzona głosem jednocześnie niskim, aksamitnym i jakże seksownym. "Moanin In The Morning…" jak śpiewa w "Pining Blues" wywołuje prawdziwe ciary. Eliza naprawdę potrafi korzystać ze swojego głosu! Łatwo poznać w jej sposobie śpiewu wpływy takich wokalistek jak Billie Holiday czy Ella Fitzgerald.
Łukasz Pietrzak czaruje harmonijką. Ma niesamowicie liryczny sposób frazowania, nie boi się zagrać w stylistyce orientalnej, jak w utworze "Dream Within A Dream". Przyznam, że początkowo zastanawiałem się, jak Łukasz poradzi sobie z trochę agresywniejszym graniem i frazowaniem typowego bluesa i nie zawiodłem się, jego solo w "Peculiar Love Suprise" to jeden z najjaśniejszych punktów albumu.
Te dwie osoby wysuwają się na pierwszy plan, jednak wielki ukłon należy się również trzeciemu z bohaterów albumu. Gitarzysta Kamil Solecki odznacza się wielką dojrzałością w grze. Jego utwory zapadają w pamięć i naprawdę potrafią poruszyć, nie jest to podejście "zagrajmy tysięczny raz molowy kawałek". Kompozycje i to w jaki sposób są przedstawione świadczą o klasie tego gitarzysty.
Hot Tamales Trio widziałem na scenie kilkakrotnie i zawsze było to miłe doświadczenie, a zespół pokazywał klasę. Tą płytą jednak, mimo że to dopiero debiut, pokazali, że mało kto im w bluesie może "podskoczyć". Gratuluję, rewelacyjna płyta.
Karol Duda