To już dziesiąta płyta tego zdolnego gitarzysty. Dave Specter klasyfikowany jest jako przedstawiciel chicagowskiego bluesa, ale w zasadzie na każdym albumie prezentuje kompozycje wykraczające poza tę stylistykę.
Dave Specter jest gitarzystą, kompozytorem i producentem, ale nie wokalistą. To z tego powodu w jego dyskografii znajdziemy zarówno płyty instrumentalne jak i nagrane z udziałem śpiewających gości. Na debiutanckim albumie wokalnie wsparł go Barkin’ Bill Smith, a na innych Lynwood Slim, Lenny Lynn czy też Tad Robinson. Najnowsze wydawnictwo Spectera niemal w równych proporcjach wypełniają kompozycje instrumentalne oraz te z udziałem wokalistów. Udało mu się zaprosić do współpracy mistrza najwyższej klasy. Otis Clay co prawda zaśpiewał tylko w trzech utworach, ale i tak wypada uznać to za wielki zaszczyt i honor bo to absolutny GIGANT. W trzech innych kawałkach w rolę wokalisty wcielił się grający na instrumentach klawiszowych Brother John Kattke. Trzeba przyznać, że na tle wielkiego Otisa wypadł bardzo dobrze. Moim zdaniem najlepiej spisał się w "Same Old Blues". Pełen emocji śpiew po prostu łapie za serce. Tak na marginesie, Dave Specter pięknie mówi o swoim "śpiewaniu" - "I sing with my guitar. That’s my voice."
Dave Specter na "Message In Blue" zafundował słuchaczom mały przegląd wielu muzycznych gatunków, a na dodatek ich nazwy umieścił w tytułach utworów, być może po to, aby słuchacze byli lepiej zorientowani. Ot, taka wartość edukacyjna albumu. Mamy, więc stomp ("Jefferson Stomp"), swamp ("Opus De Swamp"), sambę podaną na jazzowo ("The Spectifyin’ Samba"), leciutkie funkowanie ("Funkified Outta Space") no i coś o tytule, który wszystko wyjaśnia, czyli "Chicago Style". Ten wykaz wcale nie wyczerpuje muzycznych szufladek, do jakich zagląda Dave. To chyba dzięki gościnnemu udziałowi Otisa Claya na płycie dość mocno reprezentowany jest soul. Notabene Dave okazał się wielce życzliwym gospodarzem, bo "Got To Find A Way" to utwór znany z wykonania Otisa sprzed wielu lat. Singiel z tą piosenką pojawił się na rynku wtedy, kiedy mały Dave stawiał swoje pierwsze kroki. To bardzo przyjemny numer o zaraźliwej linii melodycznej, a do tego jeszcze dochodzą sekcja dęta, żeński chórek i pełen emocji śpiew Otisa. W konsekwencji dostajemy kapitalny utwór, przy którym nie da się spokojnie usiedzieć a gęba sama się śmieje.
Przepięknej urody dostojny bluesior "This Time I'm Gone For Good" z repertuaru Bobby "Blue" Blanda to kolejny popis wokalnych możliwości Otisa Claya. Mistrz zaśpiewał jeszcze w stylowej balladzie "I Found A Love" sprawiającej wrażenie, jakby została wyciągnięta wprost z archiwum wytwórni Stax. Rozbrajający męski chórek, oldschoolowe brzmienie, genialny Otis Clay i gitara Spectera - czegóż trzeba więcej? W dwóch utworach mamy okazję podziwiać innego gościa. To harmonijkarz Bob Corritore. Cieszy mnie to bardzo, bo należy on do grona moich ulubionych instrumentalistów. Co prawda jego udział jest raczej skromniutki, ale na pewno zauważalny. Specter bardzo umiejętnie dobrał muzyków towarzyszących mu w nagraniach. Ja chciałbym wyróżnić dwóch z nich. Brother John Kattke, oprócz tego, że zaśpiewał w kilku utworach, głównie grał na instrumentach klawiszowych ozdabiając płytę pięknymi solówkami na Hammondzie i fortepianie. John "Boom" Brumbach w "The Spectifyin’ Samba" wspólnie ze Spectrem stworzył absolutnie niesamowity duet. Kawałek sam w sobie jest niezwykle wkręcający, a unisonowe współbrzmienie gitary i saksofon tenorowego po prostu palce lizać!
Przytoczony wyżej długi wykaz stylów, po jakie sięgnął Dave Specter na swojej nowej płycie może rodzić podejrzenie, że dostajemy muzyczny groch z kapustą i pomieszanie z poplątaniem. Ja uważam, że to bogactwo gatunków sprawia, że album wypada określić jako urozmaicony niż niespójny czy bałaganiarski. Chociaż wyraźnie słychać, że płyta jest połączeniem materiału instrumentalnego i wokalnego. Wygląda to trochę tak, jakby była kompilacją dwóch różnych albumów, choć nie jest to zarzut.
Pomimo udziału wielkiego Otisa Claya, krążek jest absolutnym popisem gitarowej maestrii Dave Spectera. Uwielbiam tego rodzaju instrumentalistów, którzy posiadając doskonałą technikę i umiejętności nie szarżują, nie przytłaczają słuchacza kaskadą szybkostrzelnych dźwięków napędzanych całą masą elektronicznych efektów, nie generują niepotrzebnego "hałasu". Liczy się styl, umiar, emocje, wrażliwość i wyobraźnia - a tego Specterowi nie brakuje. Bardzo spektakularnie wypada odsłuchanie pierwszego i ostatniego utworu. W otwierającym album "New West Side Stroll" jego gitara jest jazzująca, a w zamykającym "Opus De Swamp" lekko przybrudzona. Pomiędzy tymi, dość skrajnymi stylami, znajdujemy całą paletę przyjemnych brzmień w tym zagranych slidem czy też o latynoskim zabarwieniu jak u Santany.
Dave Specter koncertował w Polsce, ale mam wrażenie, że jest on u nas raczej słabo znany i niedoceniany. "Message In Blue" jest doskonałą okazją, aby bliżej poznać twórczość chicagowskiego gitarzysty. Naprawdę warto. Ja w każdym razie szczerze polecam i rekomenduję.
Robert Trusiak