Too Slim and the Taildraggers

Anthology

Gatunek: Blues i soul

Pozostałe recenzje wykonawcy Too Slim and the Taildraggers
Recenzje
2014-08-11
Too Slim and the Taildraggers - Anthology Too Slim and the Taildraggers - Anthology
Nasza ocena:
9 /10

Tim "Too Slim" Langford jest gitarzystą z Nashville obecnym na scenie bluesowej nie od dzisiaj.

Gdybym miał określić styl Too Slima wskazałbym na blues teksański. W tym gatunku charakterystyczne jest brzmienie i pewna ciągota w stronę rocka, każdy kto kojarzy Stevie Raya Vaughana wie, co mam na myśli.

"Anthology" to, jak sama nazwa wskazuje, zbiór nagrań Too Slim and the Taildraggers dokonanych dla Underworld Records na przestrzeni 15 lat. Na dwupłytowym albumie dominują utwory bluesowe, w których wyróżnia się gitara slide głównego bohatera. Z kolei wokal jest tu jedną ze słabszych stron, słychać ze pan Slim nie jest wybitnym śpiewakiem, jednak ma ciekawą frazę, obdarzony jest ładną barwą, a do tego bardzo często melorecytuje, co sprawia, że kompozycji słucha się bardzo miło.

Ciężko opisać wszystkie utwory ze składającej się z dwóch krążków antologii, więc skupię się na tych, które się dla mnie wyróżniają. "Stoned Again" zaczyna się akustycznym wstępem, niczym z werandy w delcie Missisipi w parny wieczór, po czym przechodzi w ostrego blues rocka z partią gitary slide tnącą jak piła łańcuchowa. Wyróżnia się "Wash My Hands" z ciekawym tekstem odnoszącym się do Missisipi, diabła i całego bluesowego folkloru, przy czym przyozdobiony jest riffem, którego nie powstydziłoby się ZZ Top. No i pewna zagwozdka, na początku "The Fortune Teller" pojawia się... język polski. Konkretniej Pani wróżki, która to mówi o fortunie oraz "wróżka prawdę ci powie". Następnie rozpoczyna się funkujące szaleństwo wraz z tekstem opowiadającym o przeznaczeniu i przyszłości…  

"Little Gun Motel" to zdecydowanie "House Is Rocking" podane w bardziej bluesowej wersji. Too Slim na "Anthology" skupia się na brzmieniach elektrycznych, po gitarę akustyczną sięga rzadko i tylko na chwilę, jednak sam długi album nie męczy. Slim ma własne brzmienie, którym posługuje się przekonująco, nie stara się naśladować kogoś innego, jest sobą. Kolejna kompozycja, "Mexico", to niecodzienny dla bluesmana reagujący utwór, którego refren na długo pozostanie w pamięci. Z kolei w "She See Ghost" pojawia się sekcja dęta, co jest miłym urozmaiceniem wydawnictwa.

Z pewnością warto mieć oko na Too Slim and the Taildraggers, a "Anthology" ucieszy każdego fana bluesa. Nie jest to wprawdzie muzyka, która wstrząśnie naszym światem, a Too Slim nie wymyśla koła po raz kolejny, jest to po prostu solidna porcja gitarowego bluesa.

Karol Duda