Dziwne jest, że artystka taka jak Anna Marucha nie jest szerzej rozpoznawalna. Obdarzona świetnym głosem oraz wyjątkową wrażliwością artystyczną, wokalistka wciąż znana jest przede wszystkim "siedzącym w temacie" bluesowym.
Z reguły płyty bluesowe utrzymane są w konwencji bluesa chicagowskiego, blues rocka czy West-Coastu. Nietrudno zdobyć płytę akustyczną, jednak ciężko znaleźć artystę, który pokusiłby się o ponowne wynalezienie koła i chciał coś zmienić w tej trochę już skostniałej formule gatunku (Jakkolwiek sztuka nie ma daty przydatności do spożycia, prawda?) W zasadzie poza ostatnim wydawnictwem Krzaka, ciężko na naszym rynku znaleźć muzyków czy album, który zatrząsł bluesowym światkiem (nie mówię tu o zespołach z zagranicy, tutaj choćby Black Keys robią niesamowitą robotę i chwała im za to). A tu proszę, jaka niespodzianka!
Drugi album Anny Maruchy z zespołem The Taxi Blues Band można polecić każdemu. I piszę te słowa z pełnym przekonaniem. Fani bluesa znajdą tu swoją ulubioną muzykę podaną w sposób niecodzienny, delikatny, wręcz zwiewny. Płyta utrzymana jest w stonowanej nastrojowej stylistyce chilloutu i soulu, a całość podano w smakowitej jazzowo-bluesowej formie. Minimalna ilość dźwięków, przestrzeń w kompozycjach oraz "granie ciszą" dają niezwykle nastrojowy, zmysłowy wręcz efekt. Idealna płyta na "nocną randkę"...
"Love & Soul" nie rozczaruje również miłośników brzmień bardziej przystępnych i przebojowych, z kolei tym, którzy szukają czegoś nowego, drugi album Anny Maruchy z pewnością otworzy uszy na inne gatunki muzyczne oraz zachęci do dalszych poszukiwań. Świetny krążek, któremu od siebie mogę zarzucić tylko to, że nie ma na nim utworów po polsku. Szkoda, że artyści bluesowi tak rzadko tworzą teksty w naszym ojczystym języku. Ale to tylko moja opinia. Świetna robota!
Karol Duda