The Temperance Movement
Gatunek: Blues i soul
The Temperance Movement wbrew nazwie nie dają sobie na wstrzymanie i śmiało jadą do przodu z amerykańskim blues rockiem.
A mogliby inaczej. Jako Brytyjczycy z krwi i kości mogliby się bawić w indie, albo naśladować tamtejszych dinozaurów. Jednak coś ciągnie ich na południe Stanów Zjednoczonych, coś podpowiada, że warto zostawić dotychczasowe życie za sobą, wsiąść do ciężarówki i prowadzić los wędrowca. Jakby umówili się z amerykańskim zespołem Black Lips na wymianę - tamci osiedli w londyńskich klubach i ciągnie ich do podziemnego brudnego bluesa, a The Temperance Movement postanowili być stuprocentowymi Jankesami.
Nieźle na tym wychodzą. Ich podszyte americaną czy teksańskim bluesem granie ma w sobie więcej luzu i wolności, niż w graniu niejednego zespołu podpinającego się pod rewolucję retro rockową. Dowody? Ot, chociażby typowy song do pickupa, "Be Lucky", energetyczny grzmot w postaci "Midnight Black", czy czający się "Morning Riders". Też czujecie zapach spalin?
"The Temperance Movement" to album dla wszystkich marzycieli, którzy tak jak ja myślą o przejechaniu USA wzdłuż i wszerz. Nie rewolucyjny, nie rzucający o ziemię, ale będący świetnym towarzyszem, takim co i pocieszy, i opowie ciekawą historię i skoczy z tobą z dachu. Ja to kupuję.
Jurek Gibadło