Chris Watson Band

Pleasure And Pain

Gatunek: Blues i soul

Pozostałe recenzje wykonawcy Chris Watson Band
Recenzje
2012-09-21
Chris Watson Band - Pleasure And Pain Chris Watson Band - Pleasure And Pain
Nasza ocena:
8 /10

Truizmem byłoby stwierdzenie, że Teksas jest mekką wielu fanów gitarowego bluesa. Takie świadectwo słynnemu, amerykańskiego stanowi wystawiło sporo znanych bluesmanów, o niemożliwym do podrobienia brzmieniu gitary.

Jak się okazuje, tam się po prostu tak gra, bowiem ci mniej znani muzycy brzmią w równie charakterystyczny sposób. Należy do nich Chris Watson, a i niewykluczone, że za sprawą najnowszego albumu wypłynie on na szersze wody.

Chris Watson sięgnął po gitarę, mając trzynaście lat, a pierwsze szlify jako gitarzysta prowadzący zdobywał w zespole ojca. Rola lidera jednak okazała mu się bliższa, więc następnym krokiem było założenie kapeli Chris Watson Band. Wraz z nią nagrał najnowszy swój album "Pleasure And Pain".

Słuchając nowej płyty Chrisa Watsona cały czas ma się wrażenie, że to już gdzieś było. Nic dziwnego, artysta nie sili się bowiem na oryginalność, a jego głównym celem jest zagranie w konwencji swoich idoli, do których należą m.in. B.B. King, Albert King, Albert Collins, Lynyrd Skynyrd, Stevie Ray Vaughan, Garth Brooks. Z głównym naciskiem oczywiście na typowe brzmienie teksańskiego bluesa. Fani tego gatunku odnajdą tu sporo ulubionych schematów. Z przyjemnością posłuchają wysuniętej na pierwszy plan drapieżnej gitary, rasowych solówek i rytmów shuffle. Chris Watson jest znacznie lepszym gitarzystą niż wokalistą, co nie zmienia faktu, że wokalnie ma też sporo do zaoferowania.  

"Pleasure And Pain" to przykład rasowego, blues-rockowego grania w teksańskich klimatach. Za krążkiem przemawia zdecydowane zróżnicowanie kompozycji (autorstwa głównie Chrisa Watsona), bardzo dobre możliwości gitarowe i wokalne lidera oraz korzystanie z nich w odpowiednim momencie i z odpowiednim natężeniem. Płycie zarzucić można jedynie brak oryginalności, choć dla ortodoksyjnych fanów gatunku będzie to tylko zaletą.

Kuba Chmiel