In Gold Blood
Gatunek: Alternatywa
Uprzedzenia to brzydka sprawa, ale gdy czytam w opisie kapeli, że gra muzykę inspirowaną emo, to na dzień dobry mam ochotę cisnąć płytę w kąt. Kojarzą mi się z tym: udawany czad, przewidywalne progresje akordów i nieudane rżnięcie przegubów. Tym razem (prawie) nie mam racji.
Walijczyków z Kids In Glass Houses nie znałem przesadnie dobrze, więc mimo wrednej "emo" łatki postanowiłem im dać szansę. Słodząc sobie trochę powiem od razu, iż to była dobra decyzja - piątka chłopaków z Cardiff ani nie wygląda, ani nie śpiewa, ani też nie gra jakby im się właśnie skończył świat z powodu śmierci ukochanego kota, albo że ich starsza o dwa lata piętnastoletnia dziewczyna właśnie ich rzuciła. Panowie zasuwają z werwą, lekko, a nie dramatycznie. Ba, nie mogę im za nic w świecie odmówić szczerości w tym co robią. Słuchając ich trzeciego krążka, "In Gold Blood", czuję, że dobrze się bawili w studio i mam nielichą pewność, że równie nieźle bawić się będą widzowie na ich koncertach przy nowych kawałkach.
Okay, wśród jedenastu piosenek składających się na ostatnie wydawnictwo Kids In Glass Houses próżno jest szukać takich, które totalnie zaskoczą słuchacza, które zaproponują zupełnie coś nowego, jakieś niespodziewane melodie etc. Ale nie o to chodzi. Tu dominuje energia, której należy oczekiwać od zespołu z "emocjonalnych" rejonów alternatywnego rocka. Takim ciepłym strumieniem gitarowego grania jest mój ulubiony numer na tej płycie "Not in This World", z rytmem skłaniającym do wyzwalającego machania głową, oraz bezczelnie chwytliwymi zaśpiewami w refrenie. Dobre wrażenie robią agresywne "Animals", osadzone w mocnym groovie sekcji i prowadzone przez ładnie przybrudzoną gitarkę. Plus należy się też za wycieczkę w stronę indie rocka w postaci skocznego "The Florist".
Jest tu kilka kawałków nijakich, wpadających jednym uchem, by po chwili wypaść drugim ("Annie May", "A God to Many Devils"), ale nie psują one niespodziewanie (dla mnie) pozytywnego obrazu "In Gold Blood". Nowa płyta Kids In Glass Houses to dobrze skrojony, chwytliwy materiał, jednocześnie nie dźwigający piętna wymuszenia i koniunkturalizmu.
Jurek Gibadło