Alpha to Omega
Gatunek: Alternatywa
Recenzując jakiś czas temu pierwszą epkę Karl Marx Was A Broker zastanawiałem się, jak ten całkiem nietypowy pomysł na granie sprawdzi się na debiutanckiej, pełnometrażowej płycie projektu. Przy pomocy "Alpha to Omega" chłopaki spieszą z odpowiedzią. I już na samym początku muszę zauważyć, że jest naprawdę dobrze.
Podstawowe fakty pozostały niezmienne. Karl Marx Was A Broker to dwójka Włochów, którzy bawią się w tworzenie instrumentalnych kompozycji tylko przy użyciu perkusji i basu. Oczywiście, brzmienie tego ostatniego potraktowano rozmaitymi efektami, co wpłynęło przede wszystkim na urozmaicenie materiału. Trzeba przyznać, że jak na dźwięki zarejestrowane bez udziału wokalisty, a do tego tworzone za pomocą tak skromnych środków, duet wyciska z przyjętej konwencji maksymalną ilość treści. Najlepszym tego przykładem jest choćby "Aral See", kompozycyjny majstersztyk, z doskonałą, klimatyczną partią w środku, który wnosi zupełnie nową jakość do twórczości duetu. Przy czym, wszystkie kawałki wyraźnie różnią się od siebie, mają swą dramaturgię; nie uświadczycie tu niepotrzebnego przeciągania czy powtarzania tematów.
Dzięki temu krążek jest zwarty, konkretny, ale też nieco szybszy, bardziej mięsisty i mocniejszy aniżeli poprzedzająca go epka. Zdecydowanie więcej tu rockowych, chwytliwych struktur, trochę mniej funky i jazzowych podziałów (choć słychać je, na przykład, w "Destruction Derby"). Za to podobieństwo do debiutanckiego materiału polega na tym, że "Alpha to Omega" cechuje bardzo wysoka ’muzyczność’. Nie ma tu miejsca na solowe techniczne łamańce czy zbędne udziwnianie materiału. Dodatkowym plusem jest fakt, że nie jest to album na kilka przesłuchań. Katuję go regularnie już kilka miesięcy (to jest od momentu powstania, zanim jeszcze panowie znaleźli wytwórnię chętną na jego wydanie) i, jak na razie, o nudzie nie ma mowy.
Trzeba jednak oddać i Pani Gitarze, co jej, bowiem dość niespodziewanie wpadła tu z wizytą. Partie tego instrumentu pojawiły się w dwóch utworach (tj. w "Live Slow" i we wspomnianym już "Aral See"), a gościnnie odpowiada za nie Lorenzo Stecconi, szerzej znany z Lento. Trzeba przyznać, że świetnie odegrały one swoją rolę. Polecam "Alpha to Omega" wszystkim lubiącym swobodną zabawę dźwiękami oraz, rzecz jasna, miłośnikom brzmienia basówki. Zwłaszcza tym, którzy dobrą muzykę przedkładają ponad nudne wygibasy.
Szymon Kubicki