Gorąca Kalifornia, nocne przejażdżki cadillakiem, zachody słońca na dzikich plażach i wszystko jakby trzy dekady temu. Do tego obowiązkowo muzyka puszczana z winyli, ale tylko pod warunkiem wcześniejszej rejestracji na taśmie magnetycznej. Tak właśnie w marcu Arcitc Monkeys zaprezentowali nadchodzący album utworem "Brick By Brick".
Drugi singiel "Don't Sit Down 'Cause I've Moved Your Chair" jeszcze bardziej zaostrzył apetyt na nową płytę. Spokojny wstęp wokalu i gitary, przechodzące w końcu w świetny, ciężki riff, pokazują, że współpraca z Joshem Homme przy poprzedniej płycie - "Humbug", odmieniła nieco spojrzenie zespołu na muzykę. Na "Suck It And See", lider Queens Of The Stone Age wspomógł zespół jedynie wokalnie w utworze "All My Own Stunts", jednak upodobanie do stonerowych gitar w nieco bardziej ugrzecznionym, popowym stylu, da się słyszeć we wszystkich kawałkach. I niestety to ugrzecznienie to duży minus. Alex śpiewa jeszcze spokojniej niż na poprzedniej płycie, a jednocześnie nie ma już w głosie tej nuty niepokoju, która budowała klimat na "Humbug". Stare, energetyczne Arctic Monkeys można odnaleźć chyba tylko w utworze "Library Pictures’, pomijając oczywiście jego leniwe zwrotki. Taka jednak jest cała płyta. Leniwa jak niedzielny poranek (niekoniecznie ten o którym śpiewał Lou Reed) po ciężkiej imprezie, kiedy wynosimy sobie leżak przed dom (obowiązkowo nad morzem w Kalifornii) i z lekkim bólem głowy wspominamy poprzednią noc. "Sunday Morning" to z drugiej strony nieprzypadkowe nawiązanie, gdyż utwory z "Suck It And See" mają w sobie ducha Velvet Underground czy solowej twórczości Morrisseya.
Jeśli chodzi o teksty to słychać, że zespół na dobre zadomowił się w Los Angeles. Historie opowiadane przez pryzmat nocnego życia Sheffield już gdzieś przy "Humbug" zaczęły iść w odstawkę. Dosłowne spostrzeżenia, które krytyka przyjmowała z upodobaniem za czasów debiutu Arctic Monkeys, została zastąpiona metaforami i wieloznacznościami o różnym stopniu skomplikowania. Piszą jednak po angielsku, a jak wiadomo w tym języku zawsze zabrzmi dobrze, więc niech cieszy fakt, że Turner nie stoi w miejscu i stara się szukać nowego stylu czy nowych inspiracji.
Podsumowując: nowe Arctic Monkeys to mnogość pomysłów, skondensowana do popowych melodii i stylu retro opieczętowana najprostszą z możliwych okładek, mówiącą po prostu "Suck It And See", czyli z angielskiego "sprawdź sam". Sprawdziłem i z pewnością nie jest to zły album. Jest inny od poprzednich, a co najważniejsze widać, że chłopaki kombinują i szukają. Dla mnie jednak zabrakło opiekuńczego skrzydła Josha, które poprzednio pokierowało zespół w naprawdę ciekawą stronę.
Bartłomiej Luzak