L'Arrivée de la Terne Mort Triomphante
Gatunek: Alternatywa
Mories, jedyny członek Gnaw Their Tongues, swoją twórczością zdaje się stawiać pytanie, czym właściwie jest muzyka. Jego nowa propozycja nadal nie daje ostatecznej odpowiedzi, a tym samym intryguje nie mniej niż poprzednie albumy.
"L'Arrivée de la Terne Mort Triomphante" stylistycznie nie odbiega daleko od poprzednich wydawnictw projektu. Zaprezentowane tutaj dźwięki składają się na porażający słuchacza soundtrack, przyprawiony depresją, paranoją i smutkiem. Nihilistyczną atmosferę kreuje cały szereg złowrogich dźwięków. Dominują kakofoniczne szumy, zgrzyty, potężne uderzenia w bębny, nieczytelne skrzeki wokalisty - czy może wyraźnie poddenerwowanego zwierzęcia - oraz inne zniekształcone i trudne do jakiegokolwiek zaklasyfikowania chore motywy. Jedynymi w miarę "normalnymi" momentami są, pojawiające się dość niespodziewanie, minorowe melodie smyczków czy przepełnione skrajną melancholią klawisze. Paradoksalnie te fragmenty jawią się tutaj jako chwilowe ukojenie dla skołatanego umysłu i uszu słuchacza. Całokształt mocno i boleśnie wrzyna się w psychikę, otumania, wprowadza w trans, budząc przy tym bliżej niesprecyzowany lęk i niepokój. W obrębie każdej kompozycji dzieje się tyle upiorności, że każda z nich, słuchana z odpowiednia uwagą i zaangażowaniem, może doprowadzić do wpadnięcie w niemałego dołka.
Mories jest na tym albumie nie tyle muzykiem, co, opcjonalnie, zaangażowanym szamanem lub cynicznym szarlatanem. Za pomocą pozornie chaotycznie układanych motywów i zniekształconych brzmień instrumentów manipuluje samopoczuciem słuchacza. Dźwięki, jakie tworzy, zdają się być dla niego także próbą wyrzucenia z siebie, kumulujących się w nim, najmroczniejszych uczuć. Jeśli ktoś uznałby, że twórczość jest swego rodzaju relacją ze stanu psychicznego artysty, kreator Gnaw Their Tongues do ludzi szczęśliwych z pewnością nie należy. Diagnoza? Sam posądziłbym go o mocną depresję, zaangażowaną mizantropię i uznał za przyszłego samobójcę. Podejrzewam, że on sam nie wie, która z jego płyt będzie ostatnią...
“L'Arrivée de la Terne Mort Triomphante" to album idealny dla wielbicieli taplania się w stanach psychotycznych. Rzecz dla zdecydowanie zaangażowanego słuchacza. Ostrzegam jednak - jeśli chorujecie na nerwicę, problemy ze snem lub macie w pracy wrednego szefa, słuchacie na własne ryzyko!
Jacek Walewski