Tak intensywnie kreatywnego okresu Maynard James Keenan nie miał od wielu lat, a jego ostatnią (jak na razie) odsłoną jest czwarty krążek Puscifer "Existential Reckoning".
Począwszy od wydanego w 2018 roku "Eat the Elephant" A Perfect Circle, poprzez "Fear Inoculum" Tool z sierpnia 2019 aż do "Existential Reckoning", który ukazał się 30 października 2020 roku - Maynard James Keenan ostatnimi laty nie zasypiał gruszek w popiele. Być może, zwłaszcza w porównaniu z gigantycznym szumem związanym z powrotem Tool, najbardziej niepostrzeżenie przemknął właśnie ostatni album Puscifer. Szkoda, bo materiał ten, wydany pięć lat po "Money Shot" z 2015 roku zasługuje na znacznie większą uwagę.
Daleką drogę przebył Puscifer, czy może raczej alter ego Keenana, Billy D, począwszy od prześmiewczego "Country Boner". Jak donoszą źródła wywiadu, Billy D ostatni raz widziany był latem 2016 roku na pustyni, gdzieś na południowym zachodzie Stanów, kiedy to zniknął bez śladu. Jak zdarzenie to mogło wyglądać w realu, wyjaśnia teledysk do "Theorem", tymczasem wszystko - a na pewno szata graficzna "Existential Reckoning" - sugeruje, że pogłoski o porwaniu Billy'ego przez kosmitów okazały się prawdziwe. Czy trójce agentów - Matowi Mitchellowi, Carinie Round i Maynardowi Keenanowi, z nieocenioną pomocą kilku towarzyszy (Greg Edwards, Gunnar Olsen i Sarah Jones) - udało się go odnaleźć?
"Existential Reckoning" jest z pewnością najbardziej spójnym albumem Puscifer, utrzymanym w dość jednolitym klimacie, choć nie pozbawionym ogromnej porcji elektronicznych i wokalnych (wspaniała Carinie Round!) smaczków. Można, a nawet trzeba odkrywać je podczas kolejnych odsłuchów, a wtedy okaże się, jak wiele dobra ma do zaoferowania najnowsza odsłona zespołu. Fani przywykli do bardziej konwencjonalnego oblicza Tool pewnie narzekają, ponieważ przy okazji nie jest to szczególnie gitarowa płyta. Co więcej, album ociera się tylko o rock alternatywny, znacznie częściej zagłębiając się w coś, co można by nazwać ambitnym, bardzo niekomercyjnym popem. Oczywiście, Puscifer co najmniej od "Conditions of My Parole" jest mocno osadzony w elektronice, ale tym razem syntetyczne dźwięki stanowią tu absolutny fundament i przesądzają o atmosferze albumu.
Wystarczy wspomnieć, że gitara pojawia się tu zaledwie w dwóch utworach, ustępując miejsca m.in basowi czy słynnemu Steinbergerowi z elektroniką syntezatora, a przede wszystkim całej masie oldschoolowych syntezatorów i samplerów, takim jak Fairlight, Synclavier, Minimoog Voyager, Waldorf Quantum, Roland Juno-60, ARP 2600, Akai S612, Akai S900 czy Korg MS-20. Właśnie takie instrumentarium odpowiada za wszechobecne syntetyczne barwy i faktury, zimne kosmiczne przestrzenie, mocny basowy puls czy też wiele niuansów, zahaczających nawet o klimaty bliskie Kraftwerk.
"Existential Reckoning" lokuje się więc bliżej popu osadzonego w klimacie lat '80 (np. "The Underwhelming", "A Singularity"), aniżeli dźwięków miłych sercu fana rockowego wcielenia Keenana. Jedyna kompozycja w pewnym stopniu przywołująca odległe skojarzenia z macierzystym bandem wokalisty to "Bullet Train to Iowa". Reszta albumu jest już w zasadzie rozwinięciem konceptu prezentowanego wcześniej przez Puscifer ("Bedlamite", "Grey Area", "Fake Affront", "Apocalyptical"). Przy czym, jeśli mowa tu o popie sięgającym kilka dekad wstecz, chodzi o jego wersję całkowicie wydestylowaną z wszelkiej wesołkowatości i infantylnej przaśności.
Tym sposobem Puscifer dość nieoczekiwanie uraczył nas swym najlepszym i najdojrzalszym dziełem. "Existential Reckoning" to zbiór 12 perełek, które przynoszą tym więcej radości (a czasem i smutku), z im bardziej otwartą głową przystąpimy do słuchania.