Nagrobki

Pod Ziemią

Gatunek: Alternatywa

Pozostałe recenzje wykonawcy Nagrobki
Recenzje
Grzegorz Pindor
2020-01-22
Nagrobki - Pod Ziemią Nagrobki - Pod Ziemią
Nasza ocena:
9 /10

Ciężko jednoznacznie opisać dotychczasową działalność Nagrobków.

Z upływem czasu okazuje się, że początkowo ten interesujący, zaskakujący i lekko drwiący ze sceny muzycznej twór, stał się prawdziwym scenicznym bytem, daleko wychodzącym poza ramy muzyki mimo wszystko mocno rozrywkowej (a ubranej w ramy najpierw „nekropolo”, a potem zimnego, alternatywnego rocka). Nagrobki bowiem postawiły kilka ładnych pomników na deskach teatrów, uzupełniając je śladami na ścianach galerii w ramach wernisaży dotyczących własnej, wyboistej i interdyscyplinarnej przygody. Aż wreszcie, w formie ostatecznej i mi najbliższej, czyli w warstwie muzycznej, wciąż jeszcze nieokiełznanej, choć to trzeci album!

O tym, że Nagrobki są zespołem poszukującym nie trzeba specjalnie przekonywać. Najlepiej tego dowodzą kolaboracyjne ścieżki dźwiękowe do kilku spektakli i filmów (liczę na to, że „Muminki” jeszcze powrócą), w których to Trójmiejski duet we współpracy z Mikołajem Trzaską zrywa z piosenkową formą na rzecz improwizacji. W tej zresztą chyba czują się najlepiej, ponieważ to co słyszymy na koncertach to nierzadko luźne interpretacje własnych utworów, dopasowanych do rodzaju wydarzenia i sceny na jakiej panowie występują. Dlatego najciekawiej słucha się Nagrobków kiedy spuszcza się ich ze smyczy, aby siali defetyzm tam, gdzie o muzyce gitarowej mówi się raczej z dużą dozą wstrzemięźliwości. To jedna z twarzy tej formacji. Ta, o której chciałbym napisać, a o której powiedziano już wystarczająco wiele w najrozmaitszych polskich magazynach, prezentuje nie kogo innego jak krajowego kandydata do płyty 2019 roku.

Długo biłem się z myślami czy „Pod Ziemią” jest w ogóle w stanie przebić „Granit”, o debiutanckim i w pewnym sensie podskórnie metalowym „Stanie Prac” nie wspominając. Uważam, że trzeci longplay nie tylko te płyty przebił, co przeżarł, wyłuskując w międzyczasie najlepsze cechy Nagrobków, wzbogacając ich twórczość o pozornie nowe elementy jak choćby (nie)wesołe melodie („Spalam się”, „Spowiedź Umarłego”, skoczna „Matka jedyna ciąg dalszy”) i subtelną elektronikę. Ponadto jeśli miałbym wskazać zasadnicze różnice w dotychczasowym dorobku grupy, to jeśli wcześniej zachwycaliśmy się smaczkami wplatanymi przez zaproszonych znamienitych gości, a w międzyczasie upajaliśmy kultem śmierci i przemijania, dziś Nagrobki zabierają nas na imprezę, z której faktycznie ciężko wrócić żywym. Duża w tym zasługa jednego z założycieli legendarnej Miłości, wspomnianego wcześniej Mikołaja Trzaski, który jest wcale nie takim cichym, sekretnym trzecim członkiem zespołu.

„Pod Ziemią” to bardzo nośny i w przeciwieństwie do nazwy grupy, „żywy” materiał, pełen imponujących metafor i językowych zabaw w piaskownicy usypanej dorobkiem krajowych artystów. Salamon i Witkowski brzmią mocniej niż kiedykolwiek, uderzają mocą trafnych słów i nie mniej akuratnych riffów podpartych oszczędnymi partiami perkusji. Niby tak niewiele, a treści tutaj więcej niż na płytach znacznie większych artystów.