Niech pierwszy rzuci kamieniem, kogo do zemdlenia nie znudziła jeszcze polska rockowa alternatywa na trzy akordy, androgeniczne wokale i niezbyt udane, wręcz pokraczne teksty.
Jeśli jest między nami pełna zgoda, że tego już się słuchać dłużej nie chce, ale jednak wciąż macie nadzieje i szukacie czegoś rzeczywiście alternatywnego, to właśnie ukazała się trzecia płyta projektu VüjekVäsyl. Szyld może nie najszczęśliwszy, bo kojarzy się z innym Vasylem, Donem, tym od klawych cygańskich potupajek. W każdym razie nie dajcie się odstraszyć nazwie, bo za projekt odpowiada inny "Wasyl", mianowicie Tomasz Wasyłyszyn, lider w pewnych kręgach kultowej, zimnofalowej formacji Cytadela. Cytadela upadła wprawdzie przed paroma laty, ale Wasyłyszyn nie próżnuje wciąż poszukując ścieżek dla swojej muzycznej wyobraźni, a owocem tych podróży jest album "Vü=MC2".
Wspomniałem już wcześniej, że VüjekVäsyl to alternatywny rock. Mało tego, to alternatywa pełną gębą, nie taka tylko z nazwy. Przede wszystkim jest to krążek niezwykle różnorodny, niebanalny i w pewnym sensie inspirujący. Każdy utwór to osobna historia i rzecz zupełnie odmienna od swojego poprzednika i następcy. Jeśli miałbym szukać najbliższego stylistycznego porównania, to chyba wskazałbym na Kult, ale i to powinniście przyjąć raczej z przymrużeniem oka. "Czekam na jutro (dla Davida Bowiego)" to przykładowo pełen powietrza kawałek, który za sprawią fortepianu (bardzo charakterystyczny element "Vü=MC2") i budujących przestrzeń klawiszy przypomina fragmentami nawet Coldplay.
Jednym z takich pachnących delikatnie twórczością Kazika numerem jest "Złoty środek". W nieco zimnofalowe klimaty uderza mocno wkurzony "Przygoda zaczyna się od nowa", ale również hipnotyczne "Marymoncki szaman" i "W jakim oni mówią języku". Znowuż "Niebo" to rozmarzona i ulotna kołysanka, podobnie jak "Zaśnij". W "Rozmawiając" pięknie rozpędza się perkusja, by w dalszej części dołączyły do niej zapętlone gitary. Dzieje się na tej płycie tak dużo, że czasem można się zapomnieć, że z głośników wciąż sączy się materiał tego samego artysty. VüjekVäsyl tak się zabawia kompozycjami, że można mu tylko pozazdrościć wyobraźni i pomysłów.
Bardzo charakterystycznym elementem albumu jest piekielnie dobrze nagrany i grający bas. Brzmi po mistrzowsku! Głęboko, nisko i soczyście. Ogólnie instrumentalnie cała sekcja może się podobać. Do tego bardzo dużo kolorującego kompozycje pianina, budujących przestrzeń klawiszy, różnorodnych gitar i naprawdę niezłych, czasem dowcipniejszych innym razem poważniejszych tekstów.
VüjekVäsyl to po prostu wyjątkowo udana i smakowita alternatywa dla współczesnej alternatywy ścigającej własny ogon i krztuszącej się połkniętymi zeń kłaczkami. Granie mocno zatopione w polskiej muzyce rockowej i zimnofalowej przełomu lat '80 i '90. Słucha się przednio i równie gładko wchodzi. Jeśli komuś nie wystarcza Kazik, tęskni za czymś innym i oryginalniejszym, to niech koniecznie posłucha "Vü=MC2". Zawodu być nie może!
Grzegorz Bryk