My Morning Jacket

It Still Moves (Deluxe Edition)

Gatunek: Alternatywa

Pozostałe recenzje wykonawcy My Morning Jacket
Recenzje
2016-07-08
My Morning Jacket - It Still Moves (Deluxe Edition) My Morning Jacket - It Still Moves (Deluxe Edition)
Nasza ocena:
7 /10

Miał być nowy materiał, jest rozszerzona edycja płyty, dzięki której o My Morning Jacket zrobiło się głośno. No dobra - niech wrócą wspomnienia!

Amerykański skład osiąga w tym roku pełnoletniość. Nie wiem, czy chłopaki w jakikolwiek sposób podsumowują w głowach dotychczasową karierę, ale jeśli tak, to mam nadzieję, że czują się usatysfakcjonowani. Po pierwsze pokazali hipster-młodzieży, że z przesiąkniętego zapachem fermy drobiu Kentucky na szerokie wody alternatywy mogą wypłynąć idole młodzieży. Po drugie do swojej interpretacji indie rocka łopatami nawrzucali elementów southern rocka, a nawet country, przez co z miejsca wyróżnili się na tle innych kapel. Efekt? Album "Circuital" (2011 r.) wskoczył na 5. miejsce listy "Billboardu".

Wszystko zaczęło się właśnie od "It Still Moves" z 2003 roku. Co prawda wcześniej My Morning Jacket wydali dwa albumy, jednak przeszły one bez większego echa. Szczęśliwie dla zespołu krążkami zainteresowała się wytwórnia Dave'a Matthewsa (ATO Records) i postanowiła Amerykanów zaprezentować światu.

Zadanie mieli bardzo łatwe, ponieważ "It Still Moves" to kawał świetnego grania, nad którym czuwał duch Dave'a. Sporo tu swobodnych, bogatych aranżacyjnie kawałków, świetnych melodii i piosenek o rozbudowanej strukturze, których słucha się, jakby miały po 3 minuty. Swoje zrobił pogodny singel "One Big Holiday" - idealny soundtrack do zbliżających się wakacji.


Jak prezentuje się edycja 2016? Pierwszy krążek to kopia 1:1 albumu sprzed 13 lat. Jego brzmienie nic nie straciło przez ten czas, więc słusznie nikt przy nim nie grzebał. Na drugiej płycie znajduje się z kolei 10 wersji demo, z których najlepszą jest według mnie "Golden" - zamiast radosnej patatajki, kojarzącej się obecnie z Mumford & Sons otrzymujemy tu minimalistyczną balladę, w której mógł maczać palce Bob Dylan. Pozostałe 3 kompozycje to utwory, które znalazły się na stronach B singli. Najbardziej sympatyzuję z "Grab A Body" - to połączenie mocnego rockera z nowoorleańskim podejściem do aranżacji, w którym rządzą instrumenty dęte.

Czy to wystarczająca zachęta, by mieć ten krążek na półce? Jeśli nie mieliście oryginału - na pewno tak. Jeśli zaś "It Still Moves" gości u was od kilkunastu lat, możecie sobie odpuścić reedycję.

Jurek Gibadło