Coraz więcej gołej Yo-Landi, coraz mniej zef - nie o takie Die Antwoord walczyłem!
Gdyby przeprowadzić ankietę wśród fanów załogi z RPA, co sprawiło, że zafascynowali się ich twórczością, pewnie wielu z nich postawiłoby na odjechany, nieco tajemniczy, plemienny outfit, zgrabne łączenie miejscowego folku, hip-hopu i rave, języka angielskiego z afrikaans, powagi z humorem. W tej zabawie chodziło o dobry balans pomiędzy tymi wszystkimi wpływami - powyższe połączenie samo w sobie jest ekstremalne więc dodatkowe przegięcia nie są mile widziane.
Tymczasem wystarczy rzucić okiem na teledysk do "Pitbull Terrier", promujący trzeci krążek formacji - "Donker Mag", by stwierdzić, że Die Antwoord przedawkowali środki psychoaktywne. To już nie jest ani efektowne, ani zabawne, a po prostu żałosne. Naga Yo-Landi na okładce, ze względu na swój demoniczny wizerunek, raczej straszy, niż kusi, czym mnie osobiście skutecznie odrzuca od tego krążka. Z kolei jej dziecięcy głosik już dawno przestał robić na mnie jakiekolwiek wrażenie. Co może się podobać za pierwszym-drugim razem, za kolejnymi wyraźnie nudzi i świadczy o ciągotach Południowoafrykańczyków do jechania po linii najmniejszego oporu. Przywołany wcześniej singel jest najlepszym dowodem.
Boli mnie też ograniczenie wpływów plemiennej muzyki do minimum: "Raging Zef Boner" czy fragmenty "Cookie Thumper!" to zdecydowanie za mało. Brakuje tu dzikiej, rdzennej rytualności, która nakręcała choćby "$O$". Zamiast niej pierwotne ciągoty Die Antwoord skoncentrowały się na seksie i "fakaniu" w ilości wywołującej zawroty głowy.
Plusy? Indiepopowa balladka "Strunk" - tego się po tej trójce nie spodziewałem! Miła, oszczędna partia gitarowa, senne zaśpiewy, senny bit - świetne to! Bezbłędny jest też numer "Ugly Boy" - toż to znakomity pop w najczystszej postaci. Na uwagę zasługuje też eastcoastowy hip-hop "Rap Trap 666", w którym Die Antwoord wspomaga DJ Muggs.
Ze względu na te trzy numery daję grupie z RPA ocenę w połowie skali. Ogólnie "Doker Mag" nudzi i przegina pałę nie w tę stronę, co potrzeba. Poproszę o inną propozycję.
Jurek Gibadło