Futurology
Gatunek: Alternatywa
Szybkie zadanie dla Państwa: znajdźcie proszę zespoły, które 20 lat po wydaniu swojej najważniejszej płyty potrafią nagrywać albumy na najwyższym światowym poziomie. Zgadza się, nie będzie ich zbyt wiele.
Darzymy szacunkiem The Rolling Stones, U2, czy choćby Metallikę, ale nie ma co się czarować - ich płyty wydawane po latach grzeją tylko nazwą. Tymczasem Manic Street Preachers, kapela równie genialna, acz znacznie mniej popularna, wypuszcza właściwie same celne strzały. Tak było za debiutu, tak jest ponad dwie dekady później - "Futurology" to kolejny znakomity przykład ich klasy.
Trio z Walii weszło w kolejny etap swojej kariery w zeszłym roku. Po brudnym, ale ambitnym rocku w latach 90., przeszło przez erę przyjaznych radiu piosenek (wciąż znakomitych i ważnych pod względem treści) w pierwszej dekadzie XX wieku, a teraz stawia na eksperymenty aranżacyjne. O ile zeszłoroczny "Rewind The Film" to krążek raczej wyciszony, sentymentalny, o tyle "Futurology" to znów społeczny manifest Manic Street Preachers.
Znani ze swoich mocno lewicowych poglądów (podobno są kumplami Fidela Castro) Walijczycy znów walczą z zaślepieniem kapitalistów i konsumpcjonizmem ("Sex Power Love and Money"), z perspektywy Berlina, gdzie nagrywano album, mówią o podzielonej Europie ("Europa Geht Durch Mich"), zastanawiają się nad przyszłością rasy ludzkiej ("Futurology"), ale też śpiewają o problemach ze samym sobą ("Between The Clock and The Bed"). Niezależnie, czy podziela się poglądy Manic Street Preachers, czy nie, naprawdę wspaniale słucha się tej rozprawy polityczno-kulturowej na współczesne tematy, podanej w piosenkowej formie.
Nagrywanie w słynnym Hansa Studio odcisnęło piętno na "Futurology". To płyta brzmiąca berlińsko, upstrzona chłodną elektroniką, która pod względem muzycznym nieco odhumanizuje ten krążek. Czy to mechaniczny bit w "Between the Clock and the Bed", czy surowe wstawki w "Europa Geht Durch Mich", czy poświata w "Misguided Missile" znakomicie wpisują się w klimat utworów Manic Street Preachers.
Grupa oczywiście ciągle eksploruje swoją kopalnię melodii. Ma wypracowane patenty na bezbłędny refren i świetną zwrotkę, która miesiącami będzie tkwiła w głowie. "Futurology", "Sex Power Love And Money", czy "The View from Stow Hill" to tylko pierwsze z brzegu przykłady na niekurczący się talent tercetu.
Manic Street Preacers znowu to zrobili. Przyszykowali zestaw znakomitych utworów o czymś, których równie dobrze się słucha, co słyszy. Brawo!
Jurek Gibadło