Natalia Baranowska kocha muzykę oraz nas. Ta miłość nie pozwoliła jej zbyt długo czekać na powrót do regularnego grania.
Wokalistka wraz z kolegami z Iowa Super Soccer sukcesywnie podbijała serca polskich fanów, grała na największych festiwalach w kraju - mnie dane było zobaczyć skład na Open'erze w 2009 roku - ale coś poszło nie tak. Po ponad siedmiu latach wspólnego grania, wydaniu kilku płyt i epek przyszły osobiste niesnaski, spowodowane pewnie brakiem oczekiwanego sukcesu - wszystko szło za wolno.
Natalia przestała więc kopać piłkę, a zajęła się szerzeniem miłości. Wraz z nowymi kumplami założyła Natalie Loves You i już pod nową marką pracuje na pozycję w świecie rodzimej alternatywy. Mam wrażenie, że tym razem może się udać. Nowa kapela gra bardziej dojrzałą muzykę, odpowiednio zdynamizowaną, z folkowym pazurem, ale nie zapominając o lirycznych korzeniach Baranowskiej.
Artystka nie jest już tą przestraszoną małą dziewczynką, co kilka lat temu, jej głos stał się bardziej temperamentny, przyozdobiony lekkim pazurem, przez nawet gdy śpiewa łzawą balladę "Disappointment", nie sprawia wrażenia, jakby miała ochotę zapaść się pod ziemię. Więcej - stawia czoła swoim uczuciom, jest pewna siebie. Tego jej było trzeba!
Podoba mi się żwawe wcielenie Natalie Loves You, podbite południową przebojowością, zahaczające o country - "All Good Traits" to mój numer jeden na krążku "Words & Lies". Do gustu przypadł mi nieco teatralny, a gdzie indziej baśniowy w swym wydźwięku numer tytułowy, pełen zaangażowania i emocji.
Jedyny mankament, jaki dostrzegam w debiutanckim albumie składu, to jego zbytnie ułożenie i wyciszenie. Natalie Loves You rozwija skrzydła, gdy stawia na bogactwo, natomiast uciekając w przesadny minimalizm nieco traci na wartości. Jeśli zespół wyłapie tę wadę, to szykuje się nam naprawdę mocny reprezentant alternatywy, mający atuty do zaatakowania rynków zachodnich.
Jurek Gibadło