Kaiser Chiefs

Education, Education, Education & War

Gatunek: Alternatywa

Pozostałe recenzje wykonawcy Kaiser Chiefs
Recenzje
2014-04-17
Kaiser Chiefs - Education, Education, Education & War Kaiser Chiefs - Education, Education, Education & War
Nasza ocena:
6 /10

Czy zespół może funkcjonować w obliczu utraty siły napędowej? Tak, o ile odpowiedzialność za rozpęd maszyny wezmą pozostałe trybiki.

W 2012 roku za uwagę podziękował perkusista Nick Hodgson, który tak naprawdę był głównym autorem piosenek zespołu, okazjonalnie śpiewał i grał na gitarze. Prawdziwy mistrz drugiego planu, a przy okazji fundament budowli o nazwie Kaiser Chiefs. Budynek mógł runąć, ale na szczęście odpowiedzialność za komponowanie przejęli jego koledzy. Efektem płyta "Education, Education, Education & War".

Przyznacie, że tytuł to trochę nadęty - wyobrażam sobie moment, w którym na niego wpadli, klaszcząc z radością i nawet nie zastanawiając się, o co chodzi w potrójnym użyciu słowa "edukacja". Ja doszukuję się tu jakiegoś konceptu, opowieści o tym, jak to ludzkość mimo lat doświadczeń i tak popełnia ciągle te same błędy. Konkluzja słuszna, ale można ją było wyrazić nieco mniej kiczowato.

Piąty krążek Kaiser Chiefs to dzieło bardzo nierówne. O tym, że załoga z Leeds potrafi pisać świetne numery wiemy od dawna. Ich indierockowy luz, połączony ze zmysłem do płodzenia stadionowych refrenów owocuje tak udanymi kawałkami, jak chociażby "My Life" czy "Coming Home" - to piosenki z cyklu "nie mam pytań". Pierwsza razi czadowymi zagrywkami, druga to dzieło z pogranicza popu i rocka, bardzo melodyjne i piekielnie chwytliwe.


Jednak "Education, Education, Education & War" to też pożywka dla nudy. Ileż tu kompozycji, które najchętniej bym przewinął, acz przyzwoitość recenzencka mi zakazuje. "Cannons" miało być w jakimś sensie progresywne czy art-rockowe, ale właściwie już po pierwszej zwrotce czuć, że nic dobrego się tu nie wydarzy. "The Factory Gates" miało być numerem oldschoolowym, nieśmiało sięgającym do celtyckich skali, ale mimo teoretycznie wysokiego tempa, nie jest w stanie rozpędzić się "emocjonalnie".

Brakuje tu stabilnej formy, piosenek na jednakowo wysokim poziomie. Są perełki, ale jest też nuda i nijakość. Rozumiem, że to efekt nowej sytuacji w Kaiser Chiefs i że następnym razem będzie lepiej. Oby.

Jurek Gibadło