"Fantasma" brzmi niczym ścieżka dźwiękowa do nieistniejącego filmu. Coś w tym musi być… To album smutny, refleksyjny, niekiedy nużący. Klimat rodem z włoskich thrillerów.
Artyści z Baustelle są zafascynowani włoską muzyką filmową. Nie ukrywają również inspiracji Depeche Mode, Television, czy The Smiths. Jeśli wzory mają doskonałe, to i ich twórczość powinna być równie wybitna. Na nowym albumie wpływy tych zespołów słychać jedynie w śladowych ilościach. Czyżby poszli inną ścieżką, niż dotychczas?
Baustelle to istniejący od 1994 roku zespół grający indie rock, w którego skład wchodzą Francesco Bianconi - wokalista, gitarzysta i klawiszowiec w jednej osobie, który jest głównym koordynatorem i pomysłodawcą twórczości zespołu, wokalistka Rachele Bastreghi oraz gitarzysta Claudio Brasini. To już ich szósty album.
Przed wydaniem płyty "Fantasma" (wł. duch), pojawił się singiel o równie mrocznym tytule "La morte" (wł. śmierć). Zaczynam się bać. Sama okładka krążka sugeruje inspirację filmem grozy lat '70. Zdjęcie przedstawia leżącą dziewczynkę z zamkniętymi oczyma, z charakterystycznie rozwichrzonymi włosami, wśród których porozrzucane są czarne pióra. Sugeruje ona postać aktorki Nicoletty Elmi, która wiadomo, w jakich filmach zagrała.
Bez wątpienia jest to album koncepcyjny. Kompozycje nachodzą na siebie niezauważalnie do tego stopnia, że po czwartym utworze dotarło do mnie, że pierwszy dawno się skończył. Sprzyja to słuchaniu całego albumu od deski do deski, niczym filmowej narracji. Kawałki przeplatają się z częstymi instrumentalnymi wstawkami, spajając kompozycje w jedną całość. Aby jeszcze bardziej nadać albumowi formę filmowego soundtracku, zespół zaprosił na sesję nagraniową orkiestrę smyczkową, którą można zobaczyć w teledysku "La morte". Tematyka tekstów to przede wszystkim miłość, śmierć, chwile ulotne, którymi jest po prostu życie.
Amatorem thrillerów, czy horrorów nie jestem, więc trudno tu mówić o euforii, czy fascynacji najnowszym albumem bandu z Sieny. Niemniej jednak "Fantasma" jest propozycją wartą uwagi dla tych, którym bliska jest włoska muzyka oraz filmy grozy.
Wojciech Margula