Jake Bugg

Jake Bugg

Gatunek: Alternatywa

Pozostałe recenzje wykonawcy Jake Bugg
Recenzje
2013-03-20
Jake Bugg - Jake Bugg Jake Bugg - Jake Bugg
Nasza ocena:
9 /10

Wehikuł czasu naprawdę istnieje. Ktoś użył go, by przenieść się w zupełnie inną epokę, odnaleźć nikomu wówczas nieznanego Jake'a Bugga i sprowadzić go do naszych czasów celem uratowania kondycji współczesnej muzyki gitarowej.

Jake Bugg na szczęście nie wpadł w szok i nie dał się ogłupić przez mass media, nagrał natomiast debiutancki album na miarę swoich możliwości.

Jake Bugg pochodzi z Wielkiej Brytanii i mimo młodego wieku, zdołał osiągnąć już sporo w muzyce. Jako siedemnastolatek został wybrany przez stację BBC do zagrania na scenie festiwalu Glastonbury, a zaraz potem podpisał kontrakt z wytwórnią Mercury Records. Pod jej szyldem ukazał się rok później jego debiutancki album.

Co możemy znaleźć na płycie tego bardzo uzdolnionego nastolatka z Nottingham? Przede wszystkim mieszankę inspiracji w postaci Boba Dylana, The Beatles i Oasis zgrabnie umieszczonych w czternastu kompozycjach. Na początku utwory mogą się wydać wręcz plagiatami  niektórych znanych kawałków wyżej wymienionych mistrzów, lecz po chwili okazuje się, że Jake Bugg wziął to co najlepsze i ułożył w znakomitych proporcjach. Dzięki temu powstała zupełnie nowa, wyjątkowa jakość. Wydawałoby się, że Jake Bugg powinien brzmieć w tej oklepanej konwencji wtórnie, a tymczasem jest on szalenie autentyczny. Utworów słucha się wyśmienicie, jest w nich zamysł, zmiany dynamiki i napięcia, mimo że nie ma tu jakiś rozbudowanych pasaży, a solówek właściwie nie uświadczymy. Za to pełno akordowej, rasowej gry na gitarze, mającej swoje korzenie w prehistorycznym skiffle. Na dodatek producent uchwycił perfekcyjnie brzmienie epoki.


Nie wiem, jak to się udało temu gówniarzowi z Nottingham, ale połączył on w mistrzowski sposób najlepsze melodie najważniejszych przedstawicieli piosenkowego nurtu rock'n rolla. Bez wielkiego głosu i nadzwyczajnych umiejętności gitarowych stworzył zupełnie nową jakość. Moim zdaniem to jedna z najlepszych płyt w tym gatunku od czasów Oasis. Warto zapamiętać nazwisko Jake Bugg, bo jeszcze o nim usłyszymy!

Kuba Chmiel