Slash opowiada o nowym albumie

Newsy
Slash opowiada o nowym albumie

Przypominamy, że już 21 maja ukaże się "Apocalyptic Love" drugi album Slasha.

Album ukaże się nakładem założonej przez charyzmatycznego muzyka wytwórni Dik Hayd International, a za dystrybucję odpowiadać będzie renomowana Roadrunner Records. Slash dopieszcza nowe piosenki w studiu w Los Angeles. Gitarzystę w nagraniach wspomogli: znakomity, znany z Alter Bridge wokalista Myles Kennedy, współpracujący wcześniej choćby z Alice Cooperem perkusista Brent Fitz oraz basista Todd Kerns. Zadanie wyprodukowania krążka Slash powierzył Erikowi Valentine, odpowiedzialnemu za brzmienie doskonałego debiutu "Slash", który zadebiutował na trzecim miejscu listy "Billboardu".

"Po pierwsze, to znakomity muzyk, ale również niezwykle utalentowany inżynier dźwięku, co daje świetne połączenie. Łatwo się z nim pracuje. Eric wkłada w to, co robi maksimum energii i zaangażowania" - chwali producenta Slash.

Pod wszystkimi piosenkami z drugiej płyty podpisani są Slash i Myles. Muzycy postanowili dać fanom wgląd w pracę w studiu. Powstał nawet specjalny kanał w serwisie YouTube, na którym można podejrzeć, jak wyglądały nagrania.

W rozmowie na temat drugiego krążka Slash mówił między innymi, że nie wyobrażał sobie pracy z kimś innym niż Myles Kennedy. "Najpierw Myles zaśpiewał na debiucie, potem pojechał ze mną w trasę i to zainspirowało mnie, aby pracować z nim przy drugiej płycie. Ma szeroką skalę i mocny głos, jest bardzo muzykalny, pisze świetne teksty" - wylicza zalety młodszego kolegi gitarzysta. Pochwały spotkały też Brenta i Todda. "Brent to chyba najlepszy perkusista, z jakim współpracowałem w całej karierze. Zaś Todd to wielki talent, wspaniały basista. Bardzo szybko pracuje w studiu, szybko się uczy, bierze aktywny udział w komponowaniu piosenek. Trzeba podkreślić, że również świetnie śpiewa".

Slash mówi, że podstawowa różnica między debiutem a drugą płytą jest taka, że tym razem nie siedział sam nad piosenkami, lecz miał wsparcie ze strony Kennedy'ego. Ale Todd i Brent także dorzucali swoje pomysły. "Dzięki temu płyta jest bardziej spójna i ma większą dynamikę. Jedynka była pisana przeze mnie pod kątem gości, których zaprosiłem" - wyjaśnia. A, przypomnijmy, byli to goście z najwyższej półki, m.in. Lemmy Kilmister, Ozzy Osbourne, Iggy Pop, Ian Astbury, Chris Cornell, czy Fergie z Black Eyed Peas, która okazała się mieć w sobie więcej rockowej pary niż niejeden doświadczony rockman.

Druga płyta Slasha ukaże się z logo Dik Hayd Records, jego własnej wytwórni. Pochodzący z Anglii artysta bardzo sobie chwali tę niezależność. "Dzięki temu jestem bardziej kierowcą niż pasażerem. Poza tym, ja decyduję, jak płytę należy promować i co najważniejsze, połowa z tego, co na niej zarobię nie wędruje do kasy wytwórni" - tłumaczy.

Slash oczywiście nie może żyć bez koncertów. Po ukazaniu się "dwójki" będzie ich jeszcze więcej niż po premierze debiutu. Artysta na pewno pojawi się w Europie, gdzie uwielbia grać. "Zagram w Europie tyle razy, ile to tylko będzie możliwe. Pojawię się też oczywiście w Azji i Australii. Postaram się również dotrzeć do RPA. Będę się starał wystąpić w tak wielu krajach, jak to tylko będzie możliwe" - zapowiada Slash.

Miejmy nadzieję, że w trakcie podróży po Europie nie omieszka odwiedzić Polski. Warto śledzić jego posty na Twitterze. Z tego popularnego mikrobloga Slash często korzysta. Jego konto to: https://twitter.com/#!/slash.

Magazyn Gitarzysta jest patronem medialnym płyty.