Rudolf Schenker: Zaserwujemy wam porządną dawkę rocka!

Newsy
Rudolf Schenker: Zaserwujemy wam porządną dawkę rocka!

Założyciel Scorpions – zespołu grającego początkowo pod nazwą „Bezimienni”. Dobra dusza kapeli, która swój wewnętrzny spokój i pozytywne nastawienie do świata zawdzięcza… medytacji. 

Początkującym zespołom radzi, by kierowali się głosem serca i życzy, by nigdy nie opuszczały ich pokłady kreatywności. To właśnie Rudolf Schenker – założyciel, gitarzysta i autor tekstów legendarnej grupy Scorpions.

Monika Kamzol: Witaj Rudolfie! Jak się czujesz? Jak po podróży? Wiem, że ciągle jesteście w trasie i że dosłownie chwilę temu opuściłeś pokład samolotu.

Rudolf Schenker: Czuję się wspaniale! Jestem pełen energii. Wczoraj graliśmy koncert dla ponad 28-tysięcznej publiczności. Bawiliśmy się wspaniale, atmosfera była nieziemska, a my sami mieliśmy okazję zagrać nasze najlepsze hity. Ludzie także wczuli się w klimat i bawili się razem z nami. To naprawdę niesamowite móc zobaczyć tak różne pokolenia pod sceną i mieć okazję grać dla nich nasze największe przeboje. Graliśmy to, czego po prostu nie mogło zabraknąć: „Rock You Like a Hurricane”, „Still Loving You” i wiele innych tego typu kawałków. Było naprawdę niesamowicie. A teraz nie możemy doczekać się, kiedy za kilka dni przyjedziemy do Polski. Przyjedziemy by Wami wstrząsnąć – serwując Wam porządną dawkę prawdziwego rocka.

Nie możemy się doczekać. Pozwól jednak, że teraz sprawdzę twoją pamięć i powrócimy do początków. Czy pamiętasz swój pierwszy koncert, który zagrałeś w swojej karierze?

Ależ oczywiście. Był to koncert, który zagraliśmy na jednym z niemieckich festiwali w 1965 roku. Chociaż gdybym się dłużej zastanowił, to pewnie było to nawet już w 1964 roku... Graliśmy na festiwalu, na którym każdy zespół zaprezentował maksymalnie pięć utworów, a wystąpiliśmy wtedy pod nazwą „Nameless”, czyli „Bezimienni”, ponieważ nie mogliśmy dojść do porozumienia i zadecydować, jak tak naprawdę chcemy się nazywać. Także początkowo graliśmy jako „Nameless”, by potem, już od 1965 roku móc na rockowo podbijać świat pod nazwą „Scorpions”.

Czy już wtedy młodociany Rudolf Schenker, wyobrażał sobie, że stanie na czele jednej z największych kapel na świecie? Czy przeszło mu przez myśl, że Scorpions stanie się prawdziwą legendą?

Odpowiem w taki sam sposób, w jaki odpowiedziałem, kiedy przeprowadzano ze mną wywiad do hamburskiej gazety w 1970 roku. Tamtejszy dziennikarz zapytał mnie o to, jak zamierzamy grać i co dokładnie planujemy zrobić na rynku muzycznym, który jak wszyscy wiedzą – jest niesamowicie trudny, zagadkowy i pełen zwrotów akcji. A ja wtedy odpowiedziałem, że „trzeba być kreatywnym, potrafić znaleźć własną, muzyczną drogę i mam przeczucie, że Scorpions, prędzej czy później znajdą się w czołówce najlepszych zespołów świata.” To było moją filozofią od samego początku i to właśnie powiedziałem już w 1970 roku. Z perspektywy czasu, wiem, że najważniejszym jest mieć swoją własną wizję, ale także i talent, bez którego to wszystko staje się niemożliwe. To właśnie powody, dla których Scorpionsi wciąż grają i mają z tej gry wiele wspaniałej zabawy.

Wasza popularność wzrasta w zatrważającym tempie – jesteście kilkadziesiąt lat na scenie i zdobyliście już chyba wszystko, co tylko zdobyć można. Jestem przekonana, że zna was już niemalże każdy. Jak to się stało, że Scorpions mają nie tylko „starych” fanów, ale że liczebnością ”nowe” pokolenia znacząco nad nimi górują?

Stało się to tak naprawdę wtedy, kiedy w końcu 2012 roku zaczęliśmy znowu grać więcej, i nagle pojawiły się statystyki z Facebooka, w których okazało się, że na jeden milion obserwujących nas ludzi, aż 80% z nich jest w przedziale wiekowym od 16 do 28 roku życia i.... po prostu nie mogliśmy w to uwierzyć! Nie mogliśmy uwierzyć, że jesteśmy zespołem, którego słuchają kolejne generacje i, że to właśnie my jesteśmy bandem, na którego koncerty chodzą tak różne pokolenia – pokolenia, które dzieli między sobą nawet kilkadziesiąt lat. To był dla nas istny szok - mówiliśmy wtedy w zespole do siebie wzajemnie: „ Nie, to niemożliwe. To są naprawdę bardzo młodzi ludzie, a pomimo wieku - lubią naszą muzykę. Nie mamy tylko starych fanów, bo ciągle też napływają nowi.” Stąd, kiedy w 2013 roku MTV wyszło z propozycją koncertu „unplugged”, to wręcz musieliśmy powiedzieć TAK. Nie było dla nas innej opcji i od tamtej pory każdy koncert akustyczny osiągał status „sold out”. To była niezwykle udana trasa, zwieńczona sporym sukcesem.

Przed nami wasza kolejna wizyta w Polsce, a dokładniej dwie. Podczas pierwszej – 21 lipca - zagracie w Arenie Gliwice, by już dwa dni później móc zaprezentować się na drugim koncercie w Ergo Arenie na pograniczu Gdańska i Sopotu. Czy któraś z wizyt w naszym kraju wbiła się w twoją pamięć w sposób szczególny? Wiem, że było ich już sporo.

To teraz nadeszła kolej, kiedy to ja mogę zadać tobie zaledwie jedno pytanie, a mianowicie: czy wiesz podczas którego ze wszystkich koncertów zagranych przez Scorpions na całym świecie, zgromadził się największy tłum?

No cóż – muszę z dumą powiedzieć, że w Polsce. A przynajmniej bardzo na to liczę, bo koncert ten odbił się niebywałym echem i nie przypuszczam, by któryś kraj mógł pobić tę imponującą liczbę osób.

Perfekcyjna odpowiedź. Tak, tak, było to właśnie w Polsce w 2000 roku. A dokładnie pod Krakowem, gdzie przyszło ponad 850 tysięcy ludzi. To było fantastyczne! Nigdy nie przeszłoby nam nawet przez myśl, że możemy spodziewać się takiej ilości fanów. Fanów, którzy byli wszędzie, więc nawet kiedy jechaliśmy samochodami, to nie mogliśmy nadziwić się widoku i przebić przez „korytarz” z fanów, który się wtedy utworzył. Ludzie, ludzie, ludzie – gdzie wzrokiem nie sięgnąć - wszędzie byli ludzie. To był zdecydowanie najbardziej liczny koncert w historii Scorpions, który do końca życia pozostanie w naszej pamięci.

Jesteście niepodważalnie żywymi legendami, których przebicie w ilości nagród – byłoby nie lada wyzwaniem. Powiedz mi proszę, jak dochodzi się do tak niezwykłego statusu? Jakich rad mógłbyś udzielić młodym zespołom, które dopiero teraz rozpoczynają swoją muzyczną przygodę?

Myślę, że radziłbym znalezienie odpowiednich członków, z którymi uda się stworzyć zgrany band i przede wszystkim – bycie kreatywnym, a dopiero potem wybór muzycznej drogi. Odradzam także czekanie na kontrakty muzyczne, a polecam po prostu działanie i robienie swojego. Róbcie próby w swoich kapelach i się na nich świetnie bawcie. To jest bardzo ważna rzecz – by mieć radość i zabawę z własnej muzyki. To jeden z błędów, które ludzie popełniają – grają i śpiewają dla sławy, a nie dlatego, by mieć z tej gry satysfakcję. Grajcie, świetnie się bawcie i zarażajcie swoją muzyką!

Pytam o rady dla młodych kapel nieprzypadkowo, ponieważ odnoszę wrażenie, że Scorpionsi przeżywają teraz swoją drugą młodość - na scenie biegacie niczym nastolatkowie, pełni ekspresji i zaangażowania, którego nikt nie może wam odmówić.

Tak, dokładnie tak robimy. Uwielbiamy imprezy i nie można tego w żaden sposób kwestionować. Ale prócz tego, muszę przyznać, że w moim przypadku ważną rolę odgrywa joga, która bez wątpienia korzystnie wpływa na moje samopoczucie. Rozpocząłem medytacje, kiedy miałem 18 lat i one stały się w moim życiu bardzo ważne, po prostu czuję, że na co dzień mi pomagają. Medytacje są wspaniałe, to właśnie podczas nich można odnaleźć swoje wewnętrzne „ja”. Dużo ludzi popełnia błąd, bo chce być kimś, kim po prostu nie jest – próbuje naśladować czy udawać kogoś zupełnie innego.

Co dla ciebie samego jest tak wyjątkowego i niezwykłego w medytacjach?

W medytacjach można odnaleźć siłę i udowodnić sobie, że stać nas na ukazanie prawdziwego siebie. Osobiście uważam, że bez medytacji nie znalazłbym się w miejscu, w którym obecnie jestem.

Często w Polsce przez dziennikarzy jesteście nazywani „fenomenem, którego nie można zdefiniować”. Jesteście na równi z takimi zespołami jak Depeche Mode, Queen czy nawet Andrea Bocelli. Każdy koncert jest wyprzedany. Jak uważasz, czy na Waszą wielką popularność w Polsce miało wpływ to, że do składu dołączył nasz rodak Paweł Mąciwoda?

Oczywiście! Oczywiście, że tak i nie pozostawia to żadnych wątpliwości. Polacy uwielbiają fakt, że ich rodak jest częścią zespołu Scorpions. Paweł jest naprawdę fantastycznym i wspaniałym basistą. Zdradzę jeszcze jeden sekret dotyczący Polaków: ja sam najbardziej lubiłem i najwięcej słuchałem kultowych polskich bandów w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Muszę przyznać, że w tych czasach słuchałem bardzo dużo radia. Polscy wykonawcy bili resztę świata na łeb, na szyję. Ich słuchalność była największa, więc gdybym miał podsumować - Polacy mają naprawdę świetnych muzyków, a w szczególności tych z gatunku muzyki jazzowej.

To wielkie wyróżnienie móc usłyszeć tak wyjątkowe słowa z ust założyciela Scorpions. Na koniec, muszę zadać tradycyjne pytanie i nie przyjmuję odpowiedzi „nic nie mogę powiedzieć”. Rudolfie, zdradź proszę czego możemy spodziewać się po nowym albumie i kiedy ujrzy on światło dzienne?

No dobrze, powiem, że przed rozpoczęciem naszej trasy koncertowej, wszyscy razem z całym zespołem spotkaliśmy się i zrobiliśmy burzę mózgów, by zastanowić się, jakie pomysły na nowy album ma każdy członek naszego bandu. Zaskoczyliśmy się niesamowicie, kiedy okazało się, że każdy z nas ma inny, ale równie dobry i intrygujący zamysł na nowości, które nas czekają. Na chwilę obecną mogę zdradzić jedynie tyle, że wraz z początkiem roku rozpoczynamy nagrania kolejnej płyty. Będzie rock, rock, rock i jeszcze raz rock i duży udział Mikkey'a Dee. Reszta pozostanie owiana tajemnicą.

Rozmawiała: Monika Kamzol

Giganci rocka zagrają ponownie w Polsce już za kilka dni. Pierwszy z koncertów odbędzie się 21 lipca w Arenie Gliwice, a drugi - 23 lipca w Ergo Arenie na pograniczu Gdańska i Sopotu.

Wejściówki można nabywać poprzez stronę: prestigemjm.com.

W Gliwicach bilety dostępne już od 90 zł. Na koncert w Arenie Gliwice zaprasza Miasto Gliwice.

Magazyn Gitarzysta jest patronem medialnym koncertu.