“High Pain Threshold" - nowy teledysk Neurothing

Newsy
“High Pain Threshold" - nowy teledysk Neurothing

25 marca zespół Neurothing zaprezentował na swojej oficjalnej stronie nowy teledysk do utworu "High Pain Threshold", pochodzącego z wydanej w zeszłym roku płyty "Murder Book". Kilka dni wcześniej wideo zostało zaprezentowane na specjalnym pokazie, który został zorganizowany w "Pracowni malarstwa i rysunku" przy ul. Mostowej 37 w Poznaniu, prowadzonej przez Macieja Przybylskiego.

Teledysk do "High Pain Threshold" jest pierwszym oficjalnym obrazem, jaki zespół Neurothing zrealizował z myślą o promocji "Murder Book" i kolejnym po nagranym w 2005 roku wideoklipie do utworu "Macheta" z EP'ki "Vanishing Celestial Bodies".
 
Oto, co na temat pracy nad klipem ma do powiedzenia wokalista Neurothing, Fajfer:
 
"Jesteśmy po premierze najnowszego teledysku do “High Pain Threshold" z albumu “Murder Book". Pisaliśmy juz dużo o tematyce albumu i wiecie też pewnie, o czym traktują teksty na tej płycie. “High Pain Threshold" jest prawdopodobnie najbardziej brutalnym i zaraz po “Kill It" jednoznacznym w przekazie utworem na tym krążku. Może kilka słów o samym utworze... Wszyscy obrastamy w twardą powłokę podczas naszego życia. Człowiek zamknięty w skrzynce, kokon... Nazwijcie to jak chcecie. Rośnie ona na nas dzień po dniu,a próg wytrzymałości jest coraz wyżej. Jako seryjni mordercy stajemy się odporni na ból. To właśnie jest historia o człowieku zamkniętym w skrzynce,, uczącym się, jak stłumić strach i stać się odpornym na poniżenie. Jeśli ktoś nie zdaje tego testu, zaczyna przypominać małą dziewczynkę, słabą i łatwą to złamania. “Co może być zniszczone, musi być zniszczone". Na końcu i tak nie ma zwycięzców. Zdanie zaczerpnięte z filmu “30 Dni Nocy" mówi samo za siebie:
 
“Can’t destroy the force
Losing yourself instead
What a plague you are
Nothing but hate"

 To wszystko, przeczytajcie i posłuchajcie. Klip jest gotowy i naszym zdaniem ten utwór potrzebował dokładnie takiego obrazu. Szybkiego i dynamicznego. (...)"
 
"Dziewczynka występująca w tym klipie była niesamowita. Wystraszona na początku, bo ktoś puścił jej “Kill It" zaraz jak przyszła. Poleciało trochę łez, ale nasza stylistka (Małgorzata Ciernioch) opanowała sytuację i zarazem uratowała teledysk - na szczęście mieliśmy też jakieś reggae pod ręką i mogliśmy rozpocząć dwa dni zdjęć. (...) Musieliśmy nakręcić też człowieka w garniturze, zamkniętego w klaustrofobicznym pomieszczeniu, uodporniającego się na świat zewnętrzny - nazwaliśmy go “Charlie". Do tego sceny z wodą, które wyszły naprawdę niesamowicie. Potem pozostały już tylko zdjęcia samego zespołu i jak łatwo zauważyć bardzo dobrze występowało się nam do tego utworu, dzięki czemu wszystko wypadło bardzo dynamicznie. (...) Zamknięto nas w czarnym pomieszczeniu, z lampami, kamerą i “High Pain Threshold" puszczanym najgłośniej, jak tylko znosiły to ściany."
 
"Warto wspomnieć również o ekipie realizującej to wideo.
Artur Przybylski i Michał Pawołek, którzy zajęli się reżyserią oraz produkcją teledysku zaplanowali wszystko wręcz doskonale. Musieli nauczyć się każdego momentu w tym skomplikowanym dość utworze tak, żeby idealnie dopasować każdy akcent i scenę. Nie było to łatwe, ale udało im się. Obraz wyszedł genialnie i jest najwyższej jakości. Wsparcia technicznego na planie udzielili nam także Marcin Klęk i Marek Markiewicz, którzy zajmowali się również dokumentacją pracy nad klipem. Efekty ich działań można będzie wkrótce zobaczyć na naszych stronach internetowych, a już teraz zapraszamy do obejrzenia teledysku do “High Pain Threshold". Koniec gadania, czas na wideo. Musi być głośno i w HD."
 
Od momentu powstania pomysłu o nakręceniu klipu do "High Pain Threshold" do końcowej wersji tego obrazu minęły dokładnie 4 tygodnie. Był to więc bardzo intensywny okres dla osób zajmujących się produkcją:
 

"Produkcja teledysku do "High Pain Threshold" była dla nas całkiem dużym wyzwaniem. Podczas dwóch dni zdjęciowych nagraliśmy ponad cztery godziny materiału. Każdy członek zespołu został zarejestrowany osobno przynajmniej czterokrotnie. Zdecydowaliśmy się na taki sposób pracy, by zarejestrować i wydobyć jak największą ekspresję z każdego z nich. Podczas montażu, raz jeszcze utrudniliśmy sobie pracę, bo sklejaliśmy ujęcia każdego muzyka osobno po to, by na samym końcu zmontować wszystkich razem. Ta muzyka jest bardzo skomplikowana, tak więc nasza praca nie należała do najłatwiejszych, nie było tu żadnych ułatwień... Buli (perkusista) dodał strasznie dużo energii i dynamiki do montażu, wskazał nam pewne akcenty i zmiany w muzyce, których nie zauważyliśmy wcześniej mimo, że przesłuchaliśmy ten kawałek setki razy. Zanim to wszystko się zaczęło byliśmy świadomi, że będziemy pracować z kawałkiem, który trwa koło 4 minut, a wydaje się jakby trwał 6, czy nawet 8 minut. Zdecydowaliśmy, że fabuła musi rozwijać się bardzo powoli i stopniowo tak, by widz był zaskakiwany w każdym fragmencie klipu. Na koniec chcieliśmy powiedzieć, że jesteśmy bardzo zadowoleni z dosyć naturalnych efektów specjalnych, przez co udało nam się zachować surowość obrazka - jest szorstko i szybko!" - powiedział Michał Pawołek