Josh Klinghoffer o porównaniach do Frusciante

Newsy
Josh Klinghoffer o porównaniach do Frusciante

"Każdy, kto próbuje nas porównywać jest idiotą" - tak w jednym z ostatnich wywiadów Josh Klinghoffer skomentował ciągłe porównania do poprzedniego gitarzysty Red Hot Chili Peppers.

Nie jest łatwo dołączyć do znanego zespołu i zastąpić muzyka, który w opinii większości fanów miał ogromny wpływ na brzmienie swojej grupy. Doświadczyło tego wielu muzyków, a problem ten jest tym większy im bardziej gwiazdorski jest status formacji. Gitara Johna Frusciante z pewnością stanowiła jeden ze znaków rozpoznawczych brzmienia Red Hot Chili Peppers, nic więc dziwnego, że Josh Klinghoffer, który w 2009 roku zastąpił Frusciante w składzie Papryczek nie miał łatwego zadania. Sytuację dodatkowo pogarszał fakt, że obydwaj gitarzyści byli przyjaciółmi i grali razem w jednym zespole - Ataxia.

Klinghoffer początkowo pojawił się w szeregach Red Hotów jako gitarzysta koncertowy wspierając na scenie coraz mniej zainteresowanego graniem Frusciante, a następnie gdy ten opuścił zespół dołączył do kalifornijskiej ekipy na stałe. To zapoczątkowało nieustanne porównania do poprzednika, które nie ustają, choć grupa w tym składzie nagrała już dwa albumy - "I’m With You" (2011) i "The Getaway", który kilka dni temu miał swoją premierę.

Do tych kwestii odniósł się Josh Klinghoffer w jednym z ostatnich wywiadów - dla rosyjskiego Metro News. "Rzecz jasna, to bardzo denerwująca sytuacja. To oczywiście wielki zaszczyt być częścią tego zespołu i być wymienianym jednym tchem obok Frusciante. Jednak te wszystkie porównania są po prostu absurdalne. Jesteśmy całkowicie innymi ludźmi. Nigdy nie podrabiałem jego techniki ani tym bardziej, co oczywiste, nie próbowałem pozbyć się go z zespołu. Poważnie, każdy, kto próbuje nas porównywać jest idiotą."

Choć Klinghoffer pozostaje w kontakcie z Frusciante, relacje między ex-gitarzystą a resztą zespołu określił jako "ani dobre, ani złe". "John próbował oddalić się od zespołu tak daleko, jak to tylko możliwe i musiałem się nauczyć to akceptować. Nasze ścieżki rozeszły się, ale pewnego dnia znowu będziemy w stanie komunikować się normalnie".

Zdjęcie: Robert Wilk