Marty Friedman: Muzyka instrumentalna to ślepa uliczka

Newsy
Marty Friedman: Muzyka instrumentalna to ślepa uliczka

W jednym z ostatnich wywiadów Marty Friedman podzielił się ciekawymi spostrzeżeniami na temat gitarowej muzyki instrumentalnej.

Uwagi Friedmana są o tyle ciekawe, że właśnie na takiej muzyce były gitarzysta Megadeth zbudował swoją solową karierę.

Dziś jego rada dla młodych adeptów sztuki gitarowej brzmi następująco - znajdź sobie zespół i nawet nie zabieraj się za instrumentalne granie. Dlaczego?

"Muzyka instrumentalna nie jest łatwym gatunkiem. Z jednej strony jest najfajniejsza do grania, ponieważ nie musisz zawracać sobie głowy wokalistą, ale patrząc na to realistycznie, tylko bardzo wąska grupa ludzi jest w stanie to zaakceptować. Jeśli mam być szczery, nie przepadam za takim graniem" - powiedział Marty Friedman. "Najgorzej jest wtedy, gdy muzyk stara się pokazać swoją wszechstronność. Nie chcę słuchać piosenki country, następnie bluesowej, metalowej i rapu umieszczonych na tym samym albumie. Mnóstwo muzyków nastawionych na instrumentalne granie właśnie to robi, ponieważ traktują to jako resume. Co jest dobre jako resume, ale nie dla słuchalności płyty."

"Do rozwinięcia gitarowej tożsamości dobrze jest grać instrumentalną muzykę, ale najlepiej jest po prostu dołączyć do zespołu. Im więcej grasz w zespole, tym więcej własnego ja zyskujesz jako gitarzysta. Właśnie w zespole lubię grać najbardziej. Im bardziej wpasujesz się w zespół tym będzie to dla ciebie dobre w dłuższej perspektywie, ponieważ nabędziesz więcej doświadczenia. Dlatego moja rada to: współpracuj z jak największą liczną osób i graj w zespole."

"Muzyka instrumentalna to ślepa uliczka, taka jest rzeczywistość."
- konkluduje Marty Friedman - "Tylko niewielka grupa ludzi chce słuchać takiego gitarowego grania i większość z nich to gitarzyści."

"Druga sprawa - kontynuuje Friedman - gitarzyści nie lubią słuchać innych gitarzystów. Za każdym razem, gdy słyszę innego świetnego gitarzystę to albo jestem zazdrosny, że jest on tak dobry, a ja tak nie potrafię zagrać, albo nie znoszę muzyki, którą tworzy i nigdy nie zrobiłbym tego w ten sposób. To są jedyne dwie możliwości. Bardzo rzadko myślę "podoba mi się to, chcę tego słuchać". Nic z tych rzeczy, albo żałuję, że tak nie potrafię, albo nie lubię czyjegoś stylu. Tak to wygląda."

"To dziwne, że mówię właśnie coś takiego, ale jestem szczery. To dziwne przede wszystkim dlatego, że większość ludzi, którzy kochają moją muzykę jest gitarzystami."

Czy gitarzyści pokochają nadchodzący album Friedmana, który będzie nosić tytuł "Inferno" okaże się w maju, kiedy płyta ujrzy światło dzienne nakładem Prosthetic Records. Po dekadzie wypełnionej regularnie wydawanymi w Japonii albumami, będzie to pierwszy, od premiery krążka "Music for Speeding" z 2003 roku, materiał Friedmana przeznaczony na rynek amerykański i wypuszczony przez amerykańską wytwórnię.

Wśród gości na płycie znaleźli się Alexi Laiho z Children of Bodom, gitarzysta Revocation Dave Davidson, Rodrigo y Gabriela oraz Jason Becker. Mimo krytycznego stosunku Friedmana do muzyki instrumentalnej, większość kompozycji z "Inferno" będzie miała właśnie taki charakter. Partie wokalne wzbogacą cztery utwory.