Melodie w tercji i sekście
Sporo powiedzieliśmy już sobie o tercjach. Wiecie już, że granie w tercji nie polega na zwykłym dorabianiu linii melodycznej o tercję wyżej od oryginalnej melodii.
Melodie w tercji brzmią dość charakterystycznie, ale też rozmywają oryginalną linię melodyczną. Trzeba też się zawsze zastanowić, czy lepszą opcją jest zagranie melodii o tercję wyżej, czy może lepiej zabrzmi dopisanie drugiej linii o tercję niżej. Ta druga opcja jest dobra, jeśli chcecie uwypuklić oryginalną linię melodyczną, bo znajduje się na samej górze, przez co jest słyszana najwyraźniej.
Niekiedy część melodii grana jest w prymie lub oktawie, aby podkreślić główną linię melodyczną. Fragmenty w prymie mieszane są z tymi w tercji, co daje charakterystyczny i jednocześnie nietuzinkowy efekt znany z nagrań Iron Maiden.
W tym miesiącu prześledzimy proces harmonizacji tercjami, czyli dopisywania drugiego głosu, zaczynając od nut zawierających melodię i bas. Na warsztat weźmiemy fragment popularnej melodii amerykańskiej, którą usłyszałem kiedyś na koncercie Jana Bo w solowej partii Wojtka Pilichowskiego. Zazwyczaj taperzy grają tę melodię w sposób podobny do tego z pierwszego przykładu. Prawa ręka gra melodię, a lewa - bas. Lewa ręka ogrywa uproszczone akordy C-dur (zastąpiony przez kwartę G-C) oraz G-dur (zastąpiony kwintą G-D). Jest to metoda często stosowana przez początkujących muzyków grających tappingiem oburęcznym. W ten sposób dość prosto możecie zagrać ten utwór (uwaga!) na gitarze basowej. Zauważcie, że nie wykorzystujemy strun wiolinowych E i B. Kwinta w podkładzie powstała przez pozbawienie akordu G-dur lub C-dur tercji, czyli najbardziej charakterystycznego dźwięku określającego tryb akordu. Ten sposób znacie też, jeśli gracie metal na gitarach - kwinta to powszechnie wykorzystywany powerchord. W przewrocie (przewrót interwału to przeniesienie niższego dźwięku oktawę w górę) kwinta daje kwartę, zatem zamiast grać C-G można zagrać G-C, tak jak to robimy w pierwszym takcie. Pierwszy przykład brzmi jak klasyczna wersja taperów z YouTube.
Drugi sposób zagrania tej samej melodii zawiera już tercje. Załóżmy, że mamy gitarzystę basowego, który chętnie zagra z nami ten fragment i nie musimy grać sami basu, jak to czyniliśmy za pierwszym razem. Zatem do dzieła. Przede wszystkim ustalamy, jaki chcemy uzyskać efekt: czy lepiej zostawić oryginalną melodię w najwyższym głosie i dopisać drugą melodię tercję niżej, czy też może dolny głos będzie zawierać melodię, a najwyższy dopiszemy. Ponieważ chcę mieć mimo wszystko melodię na pierwszym planie, postanowiłem zostawić ją najwyżej i dopisać tercję u dołu. Przypominam - ucho ludzkie jest tak skonstruowane, że zawsze słyszy najwyraźniej górny głos. Spróbujcie dopisać tercję wyżej, a sami zobaczycie, że melodia trochę się wtedy rozmywa.
W ten sposób stworzyliśmy drugą melodię o tercję w dół od oryginalnej melodii. W poprzednich odcinkach mówiliśmy sobie, jak to robić. Bierzemy gamę, w której zapisano melodię (w naszym przypadku będzie to gama C-dur: C, D, E, F, G, A, B, C), a następnie do każdego dźwięku z melodii dodajemy drugą ręką dźwięk dwa dźwięki niżej z gamy C-dur, czyli np. do dźwięku G dodajemy E (2 niżej), do F dodamy D itd. Mechanicznie, aby się nie pogubić, staramy się układać ręce tak, by zmiany strun w lewej ręce były jednoczesne ze zmianami strun w prawej ręce. To dość mechaniczny sposób, który sprawia, że nie trzeba się wiele zastanawiać nad tym, jakiej tercji (małej czy wielkiej) musimy użyć w danym momencie. Spójrzcie na tabulaturę - kiedy w partii lewej ręki zmienia się struna, dzieje się tak samo w partii prawej ręki. Ostatni dźwięk dwugłosu stanowi tonika (dźwięk C), ponieważ zagranie tercji w dół sugerowałoby mylnie akord A-moll w podkładzie i "rozmycie melodii" (źle to brzmi), więc wykorzystałem trick opisany kilka zdań wcześniej.
Z tym wszystkim zetknęliście się już, jeśli śledzicie kolejne odcinki moich warsztatów, a teraz pora na coś nowego. Podobnie jak to czyniliśmy z basem, tak i w przypadku tercji można zrobić przewrót interwału. Załóżmy, że mamy już opanowane ćwiczenie w tercji i chcemy je trochę urozmaicić. Dlaczego nie przenieść jednej z melodii o oktawę w górę lub w dół? Otrzymamy w ten sposób przewrót interwału. Ale nie można zrobić tego chaotycznie. Trzeba pamiętać o kilku rzeczach.
Przede wszystkim przenosimy głosy tak, by nadal tworzyły interwały z zakresu jednej oktawy, tj. albo górny głos oktawę w dół, albo dolny głos oktawę w górę.
Z powodu ograniczeń w liczbie strun w gitarze proponuję górny głos (zawierający właściwą melodię) przenieść oktawę w dół. Jeśli posiadacie już wprawę w graniu tercji tappingiem, zauważycie od razu, że technicznie jest to dość proste. Do tej pory schemat był taki, że graliśmy prawą ręką w wyższych pozycjach niż lewą, ale na strunach basowych (lewa ręka grała zawsze na strunie o jedną grubość cieńszej). Różnica między granymi dźwiękami wynosiła odpowiednio osiem lub dziewięć pozycji na gryfie (w zależności od tego, czy graliśmy tercję małą, czy wielką). Teraz wystarczy prawą rękę cofnąć zawsze o dwie pozycje i przenieść o dwie struny w kierunku strun basowych. Ręce będą grać bliżej siebie (w sensie pozycji na gryfie będzie to sześć lub siedem pozycji), ale już nie będą używać sąsiednich strun, przerwa będzie wynosić trzy struny. Zatem odchodzi nam dość poważny problem techniczny grania na sąsiednich strunach różnymi rękami. W tym przypadku łatwo zahaczyć lub stłumić aktualnie grającą strunę.
Bardzo ważnym jest fakt, że wciąż zachowujemy wszystkie zmiany strun, więc lewa ręka zmienia strunę dokładnie w tym samym momencie co prawa. W praktyce, jeśli ktoś opanował poprzednie ćwiczenie, układ palców się nie zmienia, wystarczy prawą ręką wykonać tę samą melodię tylko w innym miejscu na gryfie na grubszych strunach. Nasuwa się pytanie o najwyższy głos. Przecież teraz jest to już głos towarzyszący, a główny z naszą melodią przesunął się poniżej, ucho rozpoznaje ten najwyższy najwyraźniej... Tak, to prawda. Sami zresztą zauważycie, że przewrót brzmi trochę mniej podobnie do oryginału, ale i na to jest sposób. Tym razem posłużymy się sposobem z muzyki polifonicznej, gdzie w pewnym momencie dolne głosy są ważniejsze od tego górnego. Otóż sposób polega na tym, aby użyć dostępne warsztatowo elementy dzieła muzycznego w celu uwypuklenia interesującego głosu.
W naszym przypadku to niższy głos zawierający oryginalną melodię. Zatem można zagrać go po prostu głośniej, dodać różnego typu akcenty w czasie, gdy w górnym głosie nie będziemy uwypuklać żadnych dźwięków. Oczywiście nie możemy górnego głosu pozbawić całkowicie akcentowania, ale można zagrać ciszej te same akcenty. Można też użyć artykulacji, grając staccato melodię w niższym głosie, a bardziej legato - głos towarzyszący. Staccato bardzo przykuwa uwagę słuchaczy - ta metoda często stosowana była w czasie grania melodii w basie przez Glenna Goulda, genialnego wykonawcę utworów J. S. Bacha. Są też inne możliwości, ograniczać Was może tylko wyobraźnia. Można postawić akcent artykulacyjny, np. zawibrować dźwięk w niższym głosie, można wykorzystać fakturę i zagrać oktawami partię prawej ręki, można też połączyć kilka wymienionych środków jednocześnie. Powodzenia!