Tłumimy czy nie?

Sławomir Sobczak
Tłumimy czy nie?

W grze rytmicznej, choć oczywiście nie tylko w niej, umiejętność sprawnego tłumienia strun jest niezwykle ważna. Nie oznacza to jednak, że zawsze należy ją wykorzystywać.

Wszystko zależy od konkretnego przypadku - okazuje się, że niektóre riffy aż proszą się o to, aby mocno wytłumić struny, inne natomiast dużo na tym tracą. Nietrudno znaleźć też przykłady sytuacji, w których dobrze jest zastosować tłumienie jedynie do części dźwięków wchodzących w skład zagrywki, zostawiając pozostałe w spokoju i pozwalając im swobodnie wybrzmieć. W tym miesiącu postaramy się sprawdzić, jak nasze decyzje o tym, czy tłumić struny czy nie, wpływają na końcowy rezultat brzmieniowy.

Przykład 1 składa się, jak widać na stronie obok, z dźwięków granych na pustej strunie E 6. Dzięki takiemu uproszczeniu łatwiej będzie nam skupić się na naszym głównym zadaniu, czyli na kontrolowaniu wytłumienia strun. Początkowo, w takcie 1, wszystkie dźwięki swobodnie wybrzmiewają, co może doprowadzić do braku selektywności tej zagrywki. Im większy jest poziom przesterowania, tym większy słyszy się chaos brzmieniowy. Niestety nic na to nie poradzimy, możemy jedynie... wyciągnąć z tego wnioski. Po pierwsze, grając tego typu proste riffy, warto zdać sobie sprawę z tego, że nawet ósemki w tempie 170 BP M (czyli ułożone niezbyt gęsto) mogą zabrzmieć całkowicie nieczytelnie, o ile nie tłumimy strun. Po drugie, ćwicząc takie motywy jak z taktu 1, zyskujemy coraz większą świadomość istnienia pozostałych strun (domagających się prawa głosu). Dzieje się tak właśnie z powodu braku tłumienia, które znacznie ułatwia kontrolę stopnia wybrzmiewania strun.

Pozbawiając się tej możliwości, musimy liczyć się z tym, że inne struny (szczególnie A5) także odezwą się, potęgując chaos dźwiękowy. Z problemem tym koniecznie należy sobie poradzić. W tym celu trzeba kontrolować prawą dłoń, dbając o to, aby kostka nie trafiała w wyniku zbyt ekspresyjnej gry na struny, których nie chcemy w danym momencie usłyszeć. Lewa dłoń również może nam tu pomóc poprzez wytłumienie nieużywanych strun. Generalnie lepiej nie odrywać jej od gryfu, ponieważ wiąże się to z ryzykiem, o którym mowa wyżej. W takcie 2 przykładu 1 wprowadzamy tłumienie prawą dłonią ułożoną na mostku (P.M.), obejmując nim nuty na drugiej i czwartej ćwiartce taktu. Takty 3 i 4 wymagają całkowitego wytłumienia wszystkich dźwięków, co wydatnie zmienia charakter brzmieniowy riffu. W tym miejscu warto poeksperymentować również ze stopniem wytłumienia, ponieważ ma on duży wpływ na końcowy rezultat.

Na zakończenie opisu przykładu 1 pozostaje jeszcze jedna kwestia, którą warto wziąć pod uwagę (aczkolwiek może nie podczas ćwiczeń w domowym zaciszu, za to na pewno w czasie gry z zespołem) - chodzi mianowicie o perkusję, od której w dużym stopniu zależy odbiór granego przez nas riffu. Nawet jeśli podczas gry solo nie brzmi on tak selektywnie, jak sobie wymarzyliśmy, to nie oznacza to jeszcze tragedii. Może się bowiem okazać (i często tak się właśnie dzieje), że dołożony do tego rytm grany na perkusji umiejętnie podkreśla poszczególne fragmenty riffu, nadając mu odpowiedni wyraz. Przypomnijcie sobie starsze nagrania Sepultury, a wszystko stanie się jasne.

Z tego, co przed chwilą napisałem, płynie dosyć prosty wniosek: jeśli partie gitary i sekcji brzmią razem spójnie i odpowiadają nam swoim charakterem, to nie ma sensu na siłę tworzyć z nich przesadnie sterylnych konstrukcji, mocno tłumić struny i dbać o najdrobniejsze muśnięcia strun. Co innego podczas ćwiczeń. Podkład do przykładu 1, umieszczony na płycie CD dołączonej do bieżącego wydania magazynu, jest dosyć zróżnicowany, gdyż zmienia się na przestrzeni kilku taktów. Zwróćcie uwagę, jak partia perkusji wpływa na ogólny charakter całego riffu, i to zarówno w przypadku tłumienia strun, jak i bez niego. Na sile wyrazu zyskują szczególnie dźwięki swobodnie wybrzmiewające (a więc te w takcie 1).

Przykład 2 wciąż jest utrzymany w umiarkowanym tempie 170 BPM, jednak zawiera same szesnastki. Nie jest to tempo docelowe, w jakim tego typu riffy brzmią najlepiej (choć to oczywiście kwestia gustu), jednak pozwala ono na solidne przećwiczenie zagrywki. Cały czas gramy na strunie E6, choć nic nie stoi na przeszkodzie, aby spróbować nieco innego opalcowania, co wymaga przeniesienia jednego (b) lub dwóch (a, b) dźwięków na strunę A5. Poeksperymentujcie sami - nie ma przecież lepszego sposobu na znalezienie optymalnego sposobu gry. Sednem omawianego riffu jest poznanie różnic pomiędzy grą na tłumionych i niewytłumionych strunach. Szczególnie przy gęsto kostkowanych partiach jest to bardzo istotne, gdyż wybór określonego sposobu gry całkowicie zmienia charakter całości. Tak jak w poprzednim przykładzie, także i tutaj warto sprawdzić, jak zachowa się gitara przy niepełnym, delikatnym tłumieniu. Dla oszczędności miejsca w zapisie nutowym całość nie jest powtórzona, pamiętajcie jednak o tym, aby struny wytłumić tylko podczas drugiej repetycji. Chodzi nam przecież o to, aby oswoić się ze zróżnicowaniem brzmieniowym wynikającym z tłumienia strun bądź rezygnacji z niego.

Przykład 3 bazuje wprawdzie na innej konstrukcji rytmicznej, ale wciąż koncentruje się na tym samym, czyli na wyeksponowaniu wpływu tłumienia strun na końcowe brzmienie. Pierwsze dwa takty składają się z samych ósemek, przy czym niektóre z nich to powerchordy z prymą na strunie E6. Jak łatwo się domyślić, tego typu riff nie brzmi zbyt selektywnie. Spróbujmy coś na to poradzić i dodajmy tłumienie do niektórych fragmentów zagrywki. Najbardziej prosi się o to dźwięk e na pustej strunie E6. A może - skoro i tak już coś zmieniamy - dodatkowo podkreślimy go poprzez zamianę ósemki na dwie szesnastki? Rezultat naszych modyfikacji znajdziecie w taktach 3-4. Dzięki wprowadzonym zmianom zyskaliśmy większą wyrazistość riffu - teraz słychać już akcenty, pojawia się cień pulsacji. Niestety powerchordy wciąż mocno wyrywają się spod kontroli i są trudne do zidentyfikowania. Nie pozostaje nam nic innego, jak wytłumić cały riff (takty 5-6). O tym, czy pozostawić szesnastki, zadecydujcie sami - ja postanowiłem wrócić do pierwotnej wersji.


Przykład 4 to tradycyjna już w tych warsztatach porcja trioli. Zasada jest prosta: najpierw gramy szesnastki (takt 1), a następnie przechodzimy do ósemek triolowych (takty 2 i 3). Te dwa ostatnie takty różnią się jedynie tłumieniem pojawiającym się w jednym z nich. Zwróćcie uwagę na to, czy łatwo przychodzi Wam przechodzenie pomiędzy poszczególnymi pulsacjami. Jeśli nie czujecie się z tym pewnie, to chwilowo zmniejszcie tempo gry i starannie to przećwiczcie. Zapewniam Was, że to niepozorne ćwiczenie pozytywnie wpłynie na Wasze umiejętności w zakresie gry rytmicznej.

Analizując przedstawione przykłady, łatwo się przekonać, że wytłumienie wszystkich dźwięków nie tylko zwiększa selektywność granych riffów, ale diametralnie zmienia ich charakter. Jednak związane z nim zmiany nie zawsze są korzystne z puntu widzenia rezultatu końcowego, dlatego warto przemyśleć budowę konkretnej partii, zaufać swojej intuicji i wybrać takie rozwiązanie, które wydaje się nam najlepsze.

Nie ma sensu z góry zakładać określonego rozwiązania, dopóki go nie ogramy. Najważniejsze jest to, aby nie trzymać się kurczowo tylko jednego podejścia, które zazwyczaj sprowadza się do dokonania wyboru: tłumić czy nie tłumić? Powodzenia!