Wyluzuj i Przyśpiesz
Trudno wyobrazić sobie szeroko pojętą muzykę metalową bez gitarzystów specjalizujących się w pobijaniu kolejnych rekordów prędkości.
Miejsce bieżni zastępuje im podstrunnica, natomiast do swojego "biegu" wykorzystują nie nogi, lecz palce. O ile gitarzyści zajmujący się efektownymi solówkami mogą rzeczywiście biegać po gryfie,stosując nowoczesne techniki gry, takie jak sweeping czy tapping, o tyle my, pracujący w pocie czoła na samym dole (czyli gitarzyści rytmiczni zajmujący się strunami basowymi), nie możemy zbytnio wykorzystywać tych wszystkich zdobyczy osiągniętych w technice gitarowej. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że stanowisko gitarzysty rytmicznego jest bardziej wymagające pod względem kondycyjnym niż gitarzysty prowadzącego. Dlaczego tak uważam? Ponieważ tutaj trzeba solidnie kostkować, i to z reguły przez znacznie dłuższy czas niż ten przeznaczany na partie solowe.
Podczas grania riffów, będących podstawą każdej dobrej kompozycji, raczej nie będziemy mieć okazji do posiłkowania się technikami legato, a jeśli już, to w niewielkim stopniu. Na strunach basowych niezbyt przyda się też umiejętność wykonywania szybkiego sweepingu. A zatem zostajemy zdani tylko i wyłącznie na naszą umiejętność kostkowania oraz kontrolowania stopnia napięcia mięśni, co jest dla nas sprawą kluczową.
Pojęcie tzw. szybkiej gry na gitarze jest kwestią umowną i może oznaczać coś zupełnie innego dla instrumentalistów obracających się w odrębnych stylistykach. Czym innym będzie to dla bluesmana, a czym innym dla odzianego w skórę, długowłosego metalowca z gitarą w kształcie topora wojennego, strzałki czy też innego niebezpiecznego narzędzia. W muzyce metalowej poprzeczka z napisem "BPM" została ustawiona bardzo wysoko i osiągnięcie odpowiedniego poziomu wytrenowania (bo tak to trzeba nazwać) wymaga solidnej pracy. Podczas ćwiczeń nie możemy jednak zapominać, że to, co robimy, ciągle jest muzyką, a nie tylko mechanicznym i bezmyślnym generowaniem jak największej ilości dźwięków w możliwie jak najkrótszym przedziale czasu.
W tym miesiącu postaram się zachęcić Was do ćwiczeń zwiększających prędkość kostkowania, ale nie tylko, ponieważ oprócz tego zajmiemy się sposobami pozwalającymi grać szybciej bez nadmiernego wysiłku. Cała tajemnica kryje się nie tyle w odpowiednim wytrenowaniu, co w umiejętności robienia sobie krótkich odpoczynków w trakcie gry. Moim zdaniem kluczowym problemem stojącym na drodze do osiągnięcia wyżyn prędkości (w bezpiecznych granicach) jest brak kontroli napięcia mięśni. Jest wielu gitarzystów, którzy potrafią grać naprawdę w wysokim tempie, lecz po chwili wyglądają jak po stoczeniu 12-rundowej walki z mistrzem świata wagi superciężkiej (wiadomo, heavy). A czemu? Przyczyna leży w napięciu mięśni. Zresztą jest to problem dość szeroki, z którym spotykamy się na co dzień. Ludzie znajdujący się w stanie nieustannego napięcia są na ogół bardziej zmęczeni niż ci, którzy potrafią kontrolować sytuację. Nieuświadamiane nam napięcie mięśni, szczególnie tych w okolicy oczu i ogólnie twarzy, a także karku, to przecież dla organizmu nic innego, jak duże obciążenie. Stąd tak duża popularność wszelkiego rodzaju technik relaksacyjnych, medytacji, tai-chi itd. Piszę o tym dlatego, że również w czasie gry pojawia się napięcie mięśni, którego sobie niestety nie uświadamiamy, choć jest to bardzo ważne, gdyż ono niweczy nasze wysiłki. Gra na gitarze napiętą ręką jest niemal równoznaczna z bieganiem z zawiązanymi nogami. Jednak już samo uświadomienie sobie tego faktu stanowi krok na drodze do lepszej gry.
Wszystkie zaproponowane w tym miesiącu przykłady utrzymane są w jednolitym tempie, wynoszącym 200BPM. Naszym celem powinno być opanowanie danej zagrywki w tempie wyższym od tego, w którym zazwyczaj gramy ze swoim zespołem, aby tym samym zostawić sobie odpowiedni margines bezpieczeństwa.
Spójrzmy na przykład 1. Jest to prosty riff przypominający nieco dokonania grupy Metallica z jej pierwszej płyty zatytułowanej "Kill’Em All". Na końcu drugiego taktu znajduje się bardzo ważny element tego ćwiczenia, a mianowicie: miejsce na... relaks. Każdy fragment riffu niewypełniony szesnastkami, czyli pierwszy powerchord oraz końcowe triole ósemkowe - to okazja do rozluźnienia dłoni. Kostkowanie tych dźwięków może, a nawet powinno być dosyć zamaszyste. Skoro mowa o debiutanckiej płycie weteranów metalu, to sprawdźmy, co znajdziemy w utworze "Fight Till Death" z pierwszej płyty mistrza Slayera - "Show No Mercy". Znajduje się tam riff, który brzmi tak, jakby był grany z użyciem ciągłego kostkowania naprzemiennego, jednak w rzeczywistości zawiera on wiele przerw na tzw. złapanie oddechu. Wykorzystujmy tego typu krótkie przerwy, jeśli to tylko możliwe. Warto zauważyć, że riff ten jest zagrany na minimalnie wytłumionych strunach, z użyciem niezbyt rozkręconego gainu. Oba te czynniki sprawiają, że ósemki nie wyrywają się z szeregu szesnastek, nie są zbyt mocno zaakcentowane i przez to nie są też zbyt słyszalne.
Z drugiej strony warto pamiętać, że choć w ten sposób jesteśmy w stanie oszukać naszych słuchaczy, to jednak nie oszukamy samych siebie. Jeżeli zależy nam na osiągnięciu odpowiedniej prędkości gry przy zachowaniu dużej precyzji, to lepiej zrobimy, świadomie mordując się z gęstymi fakturami rytmicznymi. Każdy powinien znaleźć tu złoty środek, czyli doprowadzić nie tylko do takiej sytuacji, w której jest w stanie jak najdłużej kontynuować szybką grę np. szesnastek (rozluźnioną dłonią!), ale również - w razie potrzeby - potrafić zastąpić niektóre z dźwięków ósemkami, by móc w tym czasie nieco odpocząć.
Pozostałe przykłady zawierają tę samą myśl: fragmenty z gęstą fakturą rytmiczną przeplatane są motywami łatwiejszymi do wykonania. W przykładzie 2 miejsc tych jest całkiem sporo, a mimo to całość nie traci na dynamice i riff nadal sprawia wrażenie dosyć gęstego. Spróbujcie zastąpić wszystkie ósemki szesnastkami, a przekonacie się, że pod względem wyrazu niewiele zyskacie, za to zmusicie się do znacznie większego wysiłku.
Przykład 3 przedstawia dwa alternatywne sposoby zagrania podobnego w formie riffu. Podczas pierwszej repetycji mamy same szesnastki, a więc łatwo wyobrazić sobie, jakie byłoby to forsujące w przypadku kilkuminutowego utworu i większego tempa, np. 220BPM. Ale na szczęście można prościej, a przy tym również i ciekawiej - po prostu zastępujemy szesnastki z drugiej połowy taktu ósemkami (druga i czwarta repetycja). Jako ciekawostkę proponuję zagranie trzeciej repetycji bez tłumienia strun.
Na koniec zostawimy sobie najbardziej wymagający riff ze wszystkich tu zaprezentowanych (przykład 4). W pierwszych dwóch taktach znajduje się jego łatwiejsza wersja, natomiast później zagęszczamy każdą ósemkę, w wyniku czego uzyskujemy dosyć wymagający dla prawej ręki motyw. Proponuję Wam stworzenie podobnych riffów w dwóch wersjach (ósemkowej i szesnastkowej), a następnie na mieszaniu ich ze sobą w różnych proporcjach. Dzięki temu osiągnięcie taki stan sprawności, w którym jesteście w stanie zagrać riff na ucho bardzo trudny, a w istocie będący łatwy do zagrania dla Was. Wszystko zależy od umiejętnego połączenia fragmentów gęstych z lżejszymi.
Na koniec zachęcam Was do ćwiczenia wraz z utworami ulubionych wykonawców. Przykłady interesujących i zarazem szybkich kawałków można mnożyć w nieskończoność, zresztą każdy ma w tym względzie swoje własne preferencje. Ze swojej strony mogę Wam polecić nagrania grupy Sodom, jak choćby z płyty "Better Off Dead". Partie gitary rytmicznej z tego krążka to doskonały materiał do ćwiczeń. Powodzenia!
(Sławomir Sobczak)