Arpeggiator Ręczny
Tematem poprzedniego odcinka naszych warsztatów było arpeggio, które z powodzeniem wykorzystaliśmy w kilku riffach.
Odnoszę wrażenie, że podstawowym problemem współczesnych gitarzystów rytmicznych z kręgu cięższych, szybszych czy ostrzejszych (uwaga: niepotrzebne skreślić) odmian muzyki rockowej jest zbyt kurczowe trzymanie się utartych schematów i sprawdzonych wzorców. Dlatego właśnie zachęcam Was do eksperymentowania z przeróżnymi technikami gry, dzięki czemu w naturalny sposób poszerzycie własny warsztat o nowe elementy. Szczególnie interesująco przedstawia się eksploracja obszarów muzycznych nieleżących na co dzień w kręgu zainteresowań gitarzystów rytmicznych grających ostrzejsze odmiany rocka, a więc takich, jak klasyka czy muzyka elektroniczna. Arpeggio jest dobrym przykładem ilustrującym, jak prosta, aczkolwiek inspirująca i uniwersalna technika może zostać z powodzeniem wykorzystana w wielu stylistykach, także w tych spod znaku ciężkiej nuty. Miesiąc temu próbowałem przekonać Was do twórczego wykorzystywania tego ozdobnika podczas gry riffów na mocnym przesterze, natomiast tym razem rozwinę temat, wprowadzając do niego inny ciekawy element. Nie będzie to jednak technika wykonawcza, lecz narzędzie używane najczęściej w wielu gatunkach muzyki elektronicznej, choć nie tylko. Mam na myśli arpeggiator - sprzętowy lub programowy moduł instrumentu elektronicznego, którego zadaniem jest generowanie określonych sekwencji dźwięków według założonego wzorca. Ów wzorzec to nic innego jak grupa mniej lub bardziej starannie dobranych dźwięków powtarzanych w dość szybkim tempie. Narzędzia tego typu można także spotkać w sekwencerach, gdzie pełnią one rolę inspirującego i łatwego w użyciu elementu urozmaicającego tworzony aranż.
A zatem efekt działania arpeggiatora to generowanie długiej zapętlonej sekwencji dźwięków za sprawą jednego tylko naciśnięcia klawisza keyboardu lub przesłania stosownego komunikatu MIDI. Spróbujmy jednak przenieść założenia leżące u podstaw tego narzędzia na bliższy nam grunt, czyli na gitarę rytmiczną. Także tutaj można spotkać szybkie zapętlone motywy, z tym że rolę arpeggiatora przejmuje... sam muzyk. Przy okazji zachęcam Was do ćwiczenia wraz z zaprogramowanymi (np. w sekwencerze) sekwencjami, ponieważ może to znacznie usprawnić Wasze umiejętności kostkowania, zwiększając precyzję gry i mobilizując do większej staranności w odniesieniu do osadzenia każdego dźwięku w rytmie. Systematyczna gra w ten sposób, czyli z akompaniamentem syntezatora, ma też jeszcze jedną niezaprzeczalną zaletę - uczy pokory, wszakże w konfrontacji z beznamiętną elektroniką równo wygrywającą swoją partię człowiek nie jest w stanie wygrać. Jestem daleki od nakłaniania kogokolwiek do wyjałowienia swej gry z wszelkich niuansów artykulacyjnych, skłaniam się jednak ku stwierdzeniu, że w większości przypadków gra rytmiczna powinna być solidna i nieco odhumanizowania - taki już jest jej urok.
Podczas kolejnych ćwiczeń będziemy stopniowo przyśpieszać. Rozpoczniemy od tempa 170BPM (przykład 1), następnie przejdziemy na 180BPM (przykłady 2 i 3), by na koniec podkręcić obroty do 200BPM (przykład 4). Oczywiście naszym "arpeggiatorem", czyli ręką, nie będziemy sterować za pomocą komunikatów MIDI, lecz będziemy standardowo wykorzystywać sprawdzony sposób, czyli impulsy nerwowe.
Powiedzmy, że interesuje nas następująca sekwencja dźwięków: pryma, kwinta, oktawa, decyma, oktawa, kwinta i znowu oktawa. Takt 1 z przykładu 1 przedstawia taką właśnie sekwencję, w tym przypadku rozpoczynającą się od dźwięku a na 5 progu struny E6. Na całość składają się dźwięki tworzące akord A-moll, mamy tu zatem czytelną i łatwą do opanowania konstrukcję. Istotą tego ćwiczenia jest zapamiętanie jednej frazy i powtarzanie jej w różnych miejscach podstrunnicy, a także - w razie potrzeby - urozmaicenie jej o dodatkowe elementy. W takcie 2 pojawia się motyw grany od kwinty (dźwięk e na 7 progu struny A5), który można zagrać na tle akompaniamentu z taktu 1. Podobna sytuacja ma miejsce w taktach 4, 6 i 8, gdzie znajdują się wyższe głosy, dobrze brzmiące z frazami znajdującymi się w poprzedzających je taktach.
Podczas gry riffu z przykładu 1 możemy tłumić wszystkie struny lub też całkiem zrezygnować z tłumienia albo zastosować inne warianty, jak choćby ten zaproponowany w zapisie nutowym obok. Jego zadaniem jest możliwie najlepsze wyeksponowanie naturalnych akcentów riffu, które przypadają na trzecią i piątą ósemkę taktu. Zachęcam Was do wyjścia poza ten schemat i wypróbowania innych możliwych rozwiązań, takich jak choćby tłumienie co drugiej nuty, co również daje ciekawe efekty. Podczas ćwiczenia wariantu bez tłumienia bardzo istotne jest zachowanie odpowiedniej kontroli nad stopniem wybrzmiewania każdej struny, ponieważ tutaj nie jest możliwe posiłkowanie się prawą ręką umieszczoną na mostku.
Prawdziwy arpeggiator jest w stanie przyjąć dowolną melodię i poprzez nieustanne jej powtarzanie sprawić, że odbierane wrażenia słuchowe ulegną zdecydowanej zmianie. Spróbujcie sami - jedyne, co musicie zrobić, to wymyślić jakąkolwiek melodię (im banalniejsza, tym lepsza), zapętlić ją, a następnie grać w kółko w możliwie szybkim tempie. Potem wystarczy tylko przetransponować ją na dowolne obszary podstrunnicy i robić tak aż do znudzenia...
Przykład 2 zawiera taki właśnie prosty motyw, czyli zwyczajną, niczym niewyróżniającą się melodię, którą możemy zagrać w dowolnej pozycji. W tym przykładzie nie stosujemy tłumienia, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby - podobnie jak poprzednio - wypróbować różne sposoby wydobywania dźwięków, wliczając w to ten sam rozkład dźwięków tłumionych co w przykładzie 1.
Kto powiedział, że nasze sekwencje muszą składać się z czterech, ośmiu lub szesnastu nut? Równie dobrze możemy skonstruować je, osadzając całość w pulsacji triolowej. Jeden z tego typu riffów znajduje się w przykładzie 3, gdzie - jak łatwo zauważyć - wszystkie dźwięki tłumione są prawą ręką umieszczoną na mostku. Tym razem cała akcja ma miejsce na strunie E6, przez co można łatwiej skoncentrować się na zachowaniu prawidłowej pulsacji triolowej, co wcale nie jest takie proste, jak to może się wydawać, szczególnie gdy podkręcimy tempo i wyjdziemy poza 200BPM.
A skoro mowa o podkręcaniu tempa, to zobaczmy, co znajduje się w kolejnym ćwiczeniu (przykład 4).
Jest to najbardziej skomplikowany motyw w tym miesiącu, ponieważ składa się on z sekwencji dźwięków, w której strukturę wpleciono triole ósemkowe (występują one w drugiej połówce taktów 1 i 3). Łatwo zauważyć, że wszystkie dźwięki wchodzące w skład trioli zostały umieszczone na jednej strunie, zatem ich wykonanie nie jest tak trudne, jak mogłoby się to początkowo (na pierwszy rzut oka lub ucha) wydawać. Wygodne opalcowanie znacznie ułatwia wykonanie tego riffu, jednak nie zapominajmy, że postęp w grze nie wynika z ułatwień, lecz z utrudnień. Dlatego właśnie chciałbym Was zachęcić do zmiany riffu z przykładu 4, tak aby stał się on trudniejszy do wykonania. Jednym z możliwych sposobów jest zwyczajne przeniesienie niektórych dźwięków na strunę wyżej, np. w takcie 1 zamiast e na 7 progu struny A5 (druga ósemka w pierwszej trioli oraz pierwsza i trzecia w drugiej trioli) możemy zagrać dźwięk a na tym samym progu struny D4. Choć zmiana wydaje się nieistotna, to zapewniam Was, że przy zwiększonym tempie jest ona bardzo odczuwalna. I o to tu właśnie chodzi... Powodzenia!
(Sławomir Sobczak)