Jump Picking

Sławomir Sobczak
Jump Picking

W tym miesiącu troszkę sobie poskaczemy. Chociaż wakacje w pełni, to nie będą to skoki do wody ani tym bardziej na bungee, lecz... skakanie po strunach.

Technika określana jako jump picking nie jest tak popularna jak inne rodzaje kostkowania, spośród których można wymienić np. hybrid picking (kostkowanie hybrydowe, będące połączeniem gry kostką i techniki palcowej), sweep picking (ruch kostką w jednym kierunku, przez co przemiata ona kolejno struny) czy alternate picking (kostkowanie naprzemienne). Jump (z ang. skakanie) picking to sposób gry wymuszający dosyć energiczny ruch prawej ręki za sprawą opalcowania, które zakłada wykorzystanie dwóch strun - najczęściej sąsiadujących ze sobą. Na każdej z nich możemy grać po jednym dźwięku, w wyniku czego ręka zaczyna wykonywać charakterystyczny wahadłowy ruch, co przy większym tempie sprawia wrażenie, jakby ona dosłownie skakała po strunach. Odmianą tej techniki jest zagranie większej ilości dźwięków na określonej strunie.

Cechą wspólną zagrywek "skaczących" zawsze pozostaje założenie, że kierunek kostkowania nie jest - tak jak ma to miejsce w kostkowaniu naprzemiennym - sprawą całkowicie niezależną od opalcowania, lecz z niego wynika. W praktyce chodzi o to, że powtarzając jakikolwiek motyw grany na dwóch strunach, za każdym razem trzymamy się jednolitego, z góry założonego kierunku kostkowania konkretnych dźwięków. Nieważne, czy na pierwszej strunie zagramy dwa dźwięki kostkowane z góry na dół, a na drugiej dwa w odwrotnym kierunku, czy też na pierwszej jeden, a na drugiej trzy itd., ponieważ zawsze trzymamy się jednolitego schematu kostkowania. Tak więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby na każdej ze strun zagrać po kilka dźwięków, ale tym zajmiemy się później...

Warto jeszcze dodać, że jump picking nie ma nic wspólnego z techniką o nazwie string skipping (pomijanie strun), w kontekście której często stosowane jest słowo jump. W przypadku gry z pomijaniem niektórych strun, która jest zresztą najczęściej wykorzystywana podczas popisów solowych, jump to nic innego jak skok do określonej struny - czyli mówiąc prościej, przejście na określoną strunę.

W grze rytmicznej gra techniką jump picking jest bardzo przydatna, ponieważ pozwala na tworzenie mocnych, silnie osadzonych w rytmie riffów. Pisząc, że będą one mocne, mam na myśli dużą intensywność biorącą się z wyraźnego oddzielenia poszczególnych dźwięków. O ile podczas tradycyjnego kostkowania na jednej strunie trudno jest uzyskać wysoki stopień selektywności każdej nuty, o tyle podczas "skakania" po strunach przychodzi to zadziwiająco łatwo, można wręcz powiedzieć, że automatycznie. Skoro to takie proste, to czemu tego typu gra nie cieszy się większą popularnością niż choćby kostkowanie przez dłuższy czas na jednej strunie? Nie wiem, jestem jednak przekonany, że warto rozwinąć umiejętność gry w sposób, o którym mowa. A zatem do dzieła!

Przykład 1 rozpoczyna się od najprostszej formy kostkowania typu jump picking, którą widzimy w takcie 1. Każdy dźwięk e na pustej strunie E6 gramy z góry na dół, natomiast b na 2 progu struny A5 - do góry. Ćwiczenie to należy powtarzać wielokrotnie aż do uzyskania niewymuszonego wahadłowego i nieco zamaszystego ruchu prawej ręki. Po nabraniu większej wprawy można wprowadzić pewne modyfikacje, jak choćby rezygnacja z tłumienia struny A5, dzięki czemu riff nabierze jeszcze większej dynamiki. W takcie 2 wprowadzamy zmianę polegającą na dłuższym zatrzymaniu się na poszczególnych strunach - tym razem gramy po dwa dźwięki na każdej z nich. Istotą tej zagrywki jest kostkowanie, które zostało zaznaczone w zapisie nutowym: dwa dźwięki w dół, dwa dźwięki do góry. Jeśli porównamy ten sposób kostkowania z tradycyjnym podejściem, zakładającym wykorzystanie ruchu naprzemiennego, to stanie się dla nas oczywiste, że jump picking oferuje większą dynamikę, pozwalając na odpowiednią ekspresję. I o to tu właśnie chodzi. Ostatnie dwa takty przykładu 1 zawierają wariacje na temat wcześniej opisywanych riffów i można je potraktować jako punkty wyjścia do własnych poszukiwań - wystarczy grać w kółko motywy z każdego taktu, zwracając baczną uwagę na poprawność kostkowania, a konkretnie - jego kierunek.

Przykład 2 zwalnia nas już z obowiązku pilnowania kierunku kostkowania i opiera się na prostym układzie: do góry, w dół. Jak widać, tym razem startujemy od ruchu kostki do góry, ponieważ rozpoczynamy od wyższego dźwięku. Sprawdźcie sami - odwrotne kostkowanie jest co prawda możliwe do zrealizowania, ale nie ma większego sensu i wygląda na nieefektywne. Tym razem tłumimy jedynie nuty na strunie E6, poprawiając tym samym selektywność poszczególnych dźwięków. Przedostatnia ósemka taktu 1 znajduje się na strunie D4, podczas kostkowania należy więc uważać na to, aby nie dopuścić do głosu struny A5. W drugiej części ćwiczenia do każdej nieparzystej nuty dokładamy kwartę, co dodatkowo utrudnia grę poprzez wprowadzenie konieczności wykonania szerszego ruchu kostką. Jest to o tyle niewygodne, że ruch ten odbywa się z dołu do góry.

Przykład 3 również opiera się na jednostajnym kostkowaniu naprzemiennym. Tym razem skoncentrujemy się na ruchu horyzontalnym i postaramy się o kilka zmian pozycji. Ćwiczenie to podzielone jest na dwie części, przy czym każdą z nich dobrze byłoby realizować w wyższych pozycjach. Pierwsza część znajduje się w taktach 1-2. Rozpoczynamy ją od dźwięku a na pustej strunie A5 i e na progu 2 struny D4, później przechodzimy na próg 3, a następnie powtarzamy ten układ od dźwięku b. W ten sposób możemy kontynuować ćwiczenie tak długo, aż dojdziemy np. do pozycji XII. Podobna zagrywka znajduje się w taktach 3-4, a jedyna różnica polega na tym, że zamiast kwinty mamy tu oktawę. Podobnie jak wcześniej, także i tutaj powinniśmy przećwiczyć dwa sposoby gry: z tłumieniem wszystkich nut oraz z tłumieniem jedynie co drugiej. Tego typu zabieg jest bardzo łatwy do zrealizowania szczególnie w przypadku tak przejrzystego rozmieszczenia dźwięków jak w omawianym przykładzie.

Przykład 4 może być potraktowany jako pewne odstępstwo od reguły, o której wspominałem na początku, choć niezupełnie. Chodzi o założenie, że przyjęty w danym przypadku kierunek kostkowania powinien być zależny od przyjętego opalcowania. Patrząc na oznaczenia kostkowania w tym przykładzie, można odnieść wrażenie, że jest ono całkowicie niezależne od opalcowania - w końcu to standardowy ruch naprzemienny. Pomimo tego w riffie tym znajduje się pewien schemat, przez pryzmat którego należy na niego spojrzeć - co sześć ósemek rozpoczynamy uderzeniem z góry na dół. W tym przypadku jest to dopuszczalne, ponieważ zagranie triol ósemkowych w tempie 170BPM w układzie podobnym do tego z drugiego taktu przykładu 1 (struna E6 - na dół, struna A5 - do góry) jest nieefektywne. Zachowanie tak daleko idącej zgodności z założeniami nie zaprowadziłoby nas daleko, a co najwyżej do szybkiego zmęczenia, które w dodatku nie zostałoby nagrodzone lepszym efektem brzmieniowym. Również inne wymyślne schematy kostkowania (jak np.: dół - góra - dół - dół - góra - dół) nie mają większego sensu. Fragment widoczny w taktach 5-6 nie jest związany z omawianą techniką i należy go traktować jako przerywnik. Dłuższe ćwiczenie z góry ustalonych schematów kostkowania dobrze jest czasem odpowiednio zmodyfikować, aby nie tyle dać odpocząć ręce, co nie pozwolić jej przyzwyczaić się do danego sposobu gry. Powodzenia!

(Sławomir Sobczak)